Grudzień 1944 –
uzupełnienia
Wigilia 1944 > we wsi Milowce pow. Czortków
banderowcy zamordowali 5 Polaków (4 meżczyzn i 1 kobietę): „Kilka chwil później
zobaczyliśmy palący się dom naszego sąsiada Pańkowskiego i następne palące się
polskie domostwa widoczne z okien. Jak się później okazało był to początek akcji
banderowskiej skierowanej przeciwko Polakom w mojej wsi Milowce. Z opowiadań
dorosłych osób wynikało, że banderowcy przebrani w mundury rosyjskie, przed
wejściem do gromadzkiego domu dokonywali swoistej selekcji, Ukraińców odsyłali
do domów a Polaków zatrzymali w świetlicy. Mego Ojca i kilku innych Polaków
(trzech lub czterech) wyprowadzono na most na rzece Seret przepływającej przez
naszą wieś i tam bestialsko pomordowano przy pomocy siekier. /.../ Po drodze
napotkaliśmy wielu Polaków uciekinierów z różnych wsi, którzy tak jak my
widzieli jedyny ratunek w ucieczce do Jagielnicy. Po kilku dniach okazało się,
że nie ma szans na przeżycie bo zapanował głód, kawałek chleba i ziemniak to
była duża wartość. W takiej sytuacji kobiety uradziły, że jedynym ratunkiem jest
udanie się do wsi aby przywieźć ziemniaki, które uratowały się będąc pochowane w
kopcach. Kilka kobiet (cztery lub pięć) pojechało dwoma wozami do wsi w nadziei,
że samotnym kobietom nic nie grozi. Pozwolono im załadować do worków trochę
ziemniaków i opuścić wieś. Lecz za wsią oczekiwała na nich zasadzka. Jednej
tylko kobiecie udało się zbiec, tej która prowadziła zaprzęgiem konnym, reszta
kobiet idąca za wozami została pomordowana, w tym moja mama. Mama została
pochowana razem z innymi kobietami na cmentarzu w Jagielnicy, tego cmentarza już
od dawna nie ma. Ciało ojca przez kilka tygodni widziane było na grobli
położonej przed wodnym młynem na Serecie w Milowcach i dalszy jego los jest nie
znamy” (Sławomir i Jarosław Wernikowscy; w: www.
stankiewicze.com/ludobójstwo.pl.
H. Komański, Sz. Siekierka..., na s. 191
wymieniają zamordowanych 5 Polaków, natomiast nie odnotowują mordu dokonanego na
3 lub 4 kobietach, w tym na Katarzynie Wernikowskiej.
Wigilia 1944 >
we wsi Putiatyńce pow. Rohatyn banderowcy uprowadzili i zamordowali Maksymiliana
Pańczuka. „W wieczór wigilijny 1944 roku do domu moich dziadków w Putiatyńcach
weszli dwaj banderowcy. Jeden był bardzo wysoki a drugi zdecydowanie niższy.
Byli to osobnicy nieznani moim dziadkom. Nakazali mojemu dziadkowi
Maksymilianowi Pańczukowi wyjść z domu i pokazać im drogę do innej wsi. Dziadek
chcąc chronić swoją rodzinę/.../ wyszedł bez stawiania oporu na zewnątrz, gdzie
czekała bardzo liczna grupa pozostałych oprawców. Ruszyli wraz z dziadkiem w
stronę wsi Łuczyńce. /.../ Po niedługim czasie od zaginięcia mojego dziadka jego
brat Filip Pańczuk postanowił go odszukać. W polu pomiędzy Putiatyńcami a
Łuczyńcami dokonał makabrycznego odkrycia. Leżały tam zmasakrowane,
rozkawałkowane zwłoki mężczyzn ( około 10 osób) i pomiędzy nimi rozpoznał
szczątki swojego brata Maksymiliana. /.../ Po jakimś czasie moja babcia Maria -
żona zamordowanego Maksymiliana Pańczuka otrzymała list z Putiatyńców od dawnej
sąsiadki Polki. Napisane tam było "na Twoim mężu rośnie żyto". Z treści tego
zdania można sądzić, że ciało mojego dziadka jak i pozostałych pomordowanych
spoczywa w polu pomiędzy Putiatyńcami a Łuczyńcami (Anna Pańczuk, w: www.
stankiewicze.com/ludobójstwo.pl - oraz korespondencja e-mailowa z autorem).
Pani Anna Pańczuk powołuje się na relację nieżyjącego już jej ojca, Józefa
Pańczuka, prostując informację podaną za książką S. Siekierki, H. Komańskiego i
E. Różańskiego Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach
w województwie stanisławowskim 1939 – 1946 (Wrocław, bez daty wydania, s. 416).
Stwierdza ona, że jej dziadek Maksymilian Pańczuk uprowadzony został ze swojego
domu w Putiatyńcach, a nie w Zalipiu. Na s. 407 – 408 ww. książki znajduje się
informacja dotycząca uprowadzenia ze wsi Putiatyńce i zamordowania Maksymiliana
Pańczuka, ale z pomyłkową datą „23 grudnia 1943 roku”. Na s. 440 tejże książki
Władysław Pańczuk, syn Maksymiliana, podaje datę „23 grudnia 1944 r.” oraz
stwierdza: Tego samego wieczoru ci sami banderowcy, lub też inni, zamordowali
rodzinę o nazwisku Zabłocki – rodziców i dwoje dzieci. Pani Anna Pańczuk
twierdzi, że brat zamordowanego, Filip Pańczuk, znalazł zmasakrowane,
rozkawałkowane zwłoki 10 mężczyzn. Datę taką jak Wigilia Bożego Narodzenia
świadkowie raczej zapamiętywali, można więc stwierdzić, że to wielkie i radosne
święto narodzin Zbawiciela, banderowscy bandyci we wsi Putiatyńce zbrukali
okrutnym mordem co najmniej 14 Polaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz