niedziela, 7 lutego 2021

Zbrodnia w Parośli I

Parośla - Szlakiem Wołyńskich Krzyży
Zbiorowa mogiła zabitych w Parośli

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Paro%C5%9Bli_I


Zbrodnia w Parośli I – zbrodnia dokonana przez sotnię Ukraińskiej Powstańczej Armii pod dowództwem Hryhorija Perehijniaka "Dowbeszki-Korobki" (wg Władysława Filara dowodził Korziuk Fedir ps. Kora[1]) w dniu 9 lutego 1943 na ludności polskiej we wsi Parośla w gminie Antonówka, w powiecie sarneńskim województwa wołyńskiego. Zbrodnia ta była pierwszym masowym mordem UPA i uważana jest za początek rzezi wołyńskiej[2]. Liczba ofiar szacowana jest w granicach od 149[3] do 173[4] zamordowanych Polaków.


Parośla I była polską osadą złożoną z 26 zagród, które zamieszkiwały ok. 130 osób. Od grudnia 1942 kilkuosobowe patrole UPA, czasem udające partyzantów radzieckich, kilkakrotnie przechodziły przez okolice.
Kilka dni przed atakiem na polską kolonię Parośla I sotnia "Dowbeszki-Korobki" (pierwsza sotnia UPA podległej OUN-B[5]zaatakowała niemiecki posterunek we Włodzimiercu. Stoczyła tam potyczkę z oddziałem policji pomocniczej złożonym z Kozaków. Zabito jednego Niemca i trzech Kozaków, zaś sześciu wzięto do niewoli. Po drodze do Parośli w lesie sotnia napotkała pięciu mieszkańców kolonii Wydymer rąbiących drzewo. Wszyscy zostali zabici.

Zbrodnia

Mieszkańcy Parośli I nie spodziewali się ataku. Uzbrojona głównie w noże i siekiery sotnia bez problemu weszła do wsi podając się za partyzantkę radziecką, po czym rozstawiła straże w pobliżu polskich gospodarstw. Upowcy weszli do domów i zażądali podania sobie obiadu. W domu rodziny Kołodyńskich, gdzie wkroczyło dowództwo sotni, przesłuchali i zamordowali siekierami sześciu prowadzonych ze sobą jeńców kozackich. Upowcy otoczyli wieś i zatrzymywali każdego, kto chciał przez nią przejechać. Po zjedzeniu obiadu rzekomi partyzanci radzieccy stwierdzili, że Parośla zostanie niedługo napadnięta przez hitlerowców i w związku z tym muszą zabezpieczyć ludność przed ich zemstą za udzielanie pomocy partyzantom. Zażądali, by wszyscy Polacy położyli się na ziemi i pozwolili się związać. Miało to dowieść, że zostali zmuszeni do wsparcia partyzantki i uratować ich od niemieckich represji. Mieszkańcy wsi zgodzili się lub też zostali do tego zmuszeni - napastnicy posługiwali się językiem ukraińskim, a nie rosyjskim, co wzbudziło podejrzenia niektórych Polaków.
Związanych i bezbronnych mieszkańców wsi napastnicy zamordowali przy użyciu noży i siekier, zabijając od 149 do 173 osób, w tym kobiety, dzieci i niemowlęta. Ze szczególnym okrucieństwem zamordowano komendanta miejscowego Związku Strzeleckiego Walentego Sawickiego[6]. Udało się uratować jedynie 12 Polakom[7] (wg innych źródeł - ośmiu[8]), w większości dzieciom. Część z nich do końca życia pozostała niepełnosprawna. Majątek zabitych został zrabowany i wywieziony na saniach.
Zamordowani zostali pochowani we wspólnym grobie, nad którym usypano kurhan. Wieś Parośla przestała istnieć. Napad przeżyła również sześcioosobowa rodzina żydowska, którą ukrywał w piwnicy Klemens Horoszkiewicz i która nie została odkryta przez sprawców zbrodni.
Siemaszkowie podają, że w zbrodni brali udział Ukraińcy mieszkający w sąsiednich wsiach, dobrze znający zamordowanych, zaś napastników określają jako "bulbowców"[9]
Po odejściu z Parośli oddział Perehijniaka dokonał kolejnej zbrodni na 15 Polakach w Toptach, planował również atak na Wydymer. Ostatecznie nie doszło do niego, gdyż na miejsce spotkania nie stawił się oddział dowodzony przez Ukraińca nazwiskiem Mizowiec, a "Dowbeszka-Korobka" nie chciał ryzykować uderzenia zbyt małymi siłami. W związku z tym część sotni została rozpuszczona, część zaś ukryła się w leśnym obozie.
Wiadomość o zbrodni w Parośli rozeszła się następnego dnia, kiedy do wsi pojechał gospodarz z Wydymeru umówiony na spotkanie z zamordowanym jak się okazało gospodarzem Hilarym Boberem, zaś do Wydymeru dotarła ciężko ranna w Parośli Maria Bułgajewska. Do spalonej wsi zaczęli przyjeżdżać również inni Polacy z okolicy. Odwieźli oni rannych do szpitala we Włodzimiercu oraz poprosili o osłonę Niemców z Antonówki. Pod ich osłoną zdołali pogrzebać zamordowanych oraz wykonać fotografie ciał.

Upamiętnienie ofiar zbrodni

Jeszcze w 1943 został wzniesiony pierwszy krzyż upamiętniający zabitych, który już nie istnieje. W lesie, w miejscu dawnej kolonii, Ukrainiec Antin Kowalczuk wzniósł pamiątkowy krzyż z informacją, że zbrodni dokonali nacjonaliści ukraińscy[10]. Jest on obecnie jednak bardzo zaniedbany, a dotarcie do niego - utrudnione[11].

Bibliografia[edytuj]

  • Grzegorz Motyka: Ukraińska partyzantka 1942–1960 : działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii. Warszawa: Instytut Studiów Politycznych PAN : Oficyna Wydawnicza Rytm, 2006. ISBN 8388490583. 
  • Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko: Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia : 1939–1945. Warszawa: von borowiecky, 2000. ISBN 8387689343. 

Przypisy

  1.  Władysław Filar, Wydarzenia wołyńskie 1939-1944, str. 141
  2.  G. Motyka, Ukraińska partyzantka 1942-1960, Rytm, Warszawa 2006, s.187
  3.  Wołyńskie inferno
  4.  M. Śladewska, <> zamiast ludobójstwa
  5.  G. Motyka, op.cit., s.187
  6.  Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko: Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia : 1939–1945, s.739. Warszawa: von borowiecky, 2000. ISBN 8387689343. 
  7.  G. Motyka, op.cit., s.190
  8.  Parośla na wolyn.ovh.org
  9.  Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko: Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia: 1939–1945, s.738-739 i 741. Warszawa: von borowiecky, 2000. ISBN 8387689343. 
  10.  Z. Korona, O pamięci trwalszej, niż ból i krzyże
  11.  G. Motyka, Zapomnijcie o Giedroyciu

1 komentarz:

  1. http://akta-mordu-wolynskiego.blogspot.com/2013/07/siedemdziesiata-rocznica-mordu.html

    OdpowiedzUsuń