piątek, 13 marca 2020

Podkamień: zbrodnia dokonana między 12 a 16 marca 1944 przez kureń UPA

Kliknij, aby powiekszyc


Zbrodnia w Podkamieniu – zbrodnia dokonana między 12 a 16 marca 1944 przez kureń UPA dowodzony przez Maksa Skorupśkiego ps. "Maks" oraz 4 pułk policji SS złożony z ukraińskich ochotników pod dowództwem niemieckim, we wsi Podkamień w dawnym województwie tarnopolskim. Szacowana ilość ofiar waha się od 100 lub 150 do 600 Polaków ukrywających się w klasztorze dominikanów w Podkamieniu.
Od poczęcia rzezi wołyńskiej do lutego 1944 zabudowania kościoła i klasztoru dominikanów w Podkamieniu były miejscem schronienia dla ludności polskiej uciekającej ze swoich miejscowości przed oddziałami UPA oraz podburzonym przez nacjonalistów ukraińskim chłopstwem. W zabudowaniach klasztornych Podkamienia chronili się za zgodą przełożonego klasztoru dominikanów Polacy uciekający ze swoich miejsc zamieszkania w powiatach krzemienieckim i dubieńskim w województwie wołyńskim. Od grudnia 1943 na teren klasztoru przeniosła się również duża część mieszkańców samego Podkamienia. Szacuje się, że w końcu 1943 było to już łącznie ok. 2000 osób. Polski Komitet Opiekuńczy działający w Brodach dostarczał ukrywającym się wsparcie materialne. Ukrywający się w klasztorze zorganizowali na wypadek ataku samoobronę, której dowódcą został inż. Kazimierz Sołtysik, zastępca nadleśniczego w Podkamieniu. Jej członkami zostali młodzi mężczyźni ukrywający się w klasztorze. Broń uzyskano od placówki nadleśnictwa, której załoga ze strachu o swoje życie przeniosła się do klasztoru w Podkamieniu, oraz zakupiono (lub otrzymano) od walczących po stronie niemieckiej Węgrów, których oddział przechodził przez Podkamień w lutym 1944.
W pierwszych dniach marca 1944 przez miasteczko przechodził oddział ukraiński SS z kpt. Langiem, Niemcem, jako dowódcą. Lang, zorientowawszy się, kto ukrywa się w klasztorze, nakazał wydanie całej broni oraz opuszczenie budynków przez mężczyzn od 17 do 45 lat. Po otrzymaniu części zgromadzonego uzbrojenia odstąpił jednak od klasztoru. W tym samym czasie Niemcy nawiązali kontakt z kureniem "Maksa", przybyłym w okolice Podkamienia z Wołynia i zaproponowali mu, w ramach współpracy, zdobycie wzgórza klasztornego.
Według relacji ks. Józefa Burdy o. Marcin Kaproń, który 11 marca 1944 był w gminie w Podkamieniu w sprawie urzędowej, usłyszał od woźnego, że szykuje się napad na klasztor. Po powrocie do zabudowań nakazał on zamknięcie bram. Faktycznie, tego samego dnia pod murami klasztoru pojawił się oddział podający się za partyzantkę radziecką (inne świadectwo – za oddział SS walczący z banderowcami) i zażądał wpuszczenia do klasztoru oraz wsparcia w postaci żywności. Dowodzący obroną klasztoru spuścili posiłek na linach, a na żądanie domniemanych partyzantów sowieckich wysłali do nich delegację, która jedząc go razem z oblegającymi miała udowodnić, że jedzenie nie jest zatrute. Delegaci zostali wypuszczeni tego samego dnia, rozpoznali oni, że oblegającymi są Ukraińcy z UPA. Sprawiło to, że obrońcy tym bardziej postanowili nie opuszczać klasztoru i w miarę możliwości umocnili jego bramy i okna. W tym czasie wewnątrz murów obiektu przebywało na stałe co najmniej 300 polskich cywilów. Pod osłoną nocy część ludności wymknęła się z klasztoru.
Następnego dnia, 12 marca, wobec kolejnej odmowy otwarcia bram, oblegający zaczęli ostrzeliwać klasztor i rąbać siekierami furtę. Powstrzymały ich jednak strzały z dwóch posiadanych przez Polaków karabinów maszynowych. Wówczas dowództwo ukraińskiego oddziału zażądało opuszczenia budynków przez wszystkich ukrywających się tam Polaków, z wyjątkiem zakonników, obiecując wypuścić ich wolno. Kiedy Polacy zaczęli wychodzić z klasztoru, upowcy otworzyli ogień. Powstało ogólne zamieszanie, w którym napastnicy przedarli się do wnętrza klasztoru.
Ewa Siemaszko podaje, że w dalszym toku wydarzeń zamordowanych zostało ok. 100 Polaków, nie licząc osób ukrywających się poza klasztorem na terenie Podkamienia. Ataki powtarzały się jeszcze przez kilka następnych dni, a ciała ofiar były porzucane w miejscu zabójstwa lub wrzucane do klasztornej studni. Części osób udało się przetrwać w kryjówce na strychu.
Mienie klasztorne, stanowiące jedno z najbogatszych zbiorów precjozów i dzieł sztuki na ówczesnych Kresach, było przez kilka dni sukcesywnie i pedantycznie łupione, aż do zupełnego jego rozgrabienia, według kapłanów który ocaleli z tej rzezi skarby zrabowane przez Ukraińców sięgnęły kilku milionów dolarów. Upowcy penetrowali również miasteczko, poszukując ukrywających się Polaków.
Osoby ocalałe z klasztoru podkamieńskiego (ks. Józef Burda, Paulina Reissowa) podawały liczbę ok. 150 zabitych. Wszystkie relacje brały jednak pod uwagę jedynie zabitych w samych zabudowaniach. Z kolei H. Różański, H. Komański i Sz. Siekierka obliczają liczbę ofiar na ok. 600 zabitych, pisząc zarówno o zamordowanych w samym klasztorze, jak i w czasie próby ucieczki z niego. Ci sami autorzy wskazują na związek między wycofaniem się UPA z Podkamienia a wejściem do miejscowości Armii Czerwonej, które nastąpiło 19 marca. Twierdzą też, że obok oddziału UPA w napadzie na klasztor brała udział 14 Dywizja Grenadierów SS.
Ukraińcy z Podkamienia nie wzięli udziału w szturmie na klasztor, a wielu Polaków uratowało życie dzięki udzielonemu przez nich schronieniu.
Po II wojnie światowej władze stalinowskie urządziły w byłym klasztorze szpital psychiatryczny, nie podjęły natomiast żadnych działań konserwatorskich w stosunku do kościoła, który w związku z tym popadł w zupełną ruinę. Obraz Matki Boskiej Podkamieńskiej został ocalony ze zniszczonych zabudowań przez osobę prywatną.
Atak UPA na Podkamień przeżył Leopold Buczkowski, polski pisarz, malarz i grafik. Był członkiem samoobrony w klasztorze. W trakcie ataku zginęło jego dwóch braci.
2009 r. Ukraińcy postawili w Podkamieniu pomnik ku chwale UPA. W 2010 r. Polacy mają uzyskać długo oczekiwaną zgodę władz ukraińskich na wybudowanie w Podkamieniu pomnika upamiętniającego ofiary zbrodni.

Przypisy

  1.  Grzegorz Motyka, Ukraińska partyzantka 1942-1960, str. 181: Jako jedni z pierwszych z UPA zetknęli się żołnierze 4 pułku policji SS, złożonego z ochotników do Dywizji SS "Galizien".
  2.  W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, t. II, Von Borowiecky, Warszawa 2000, s. 1004–1005
  3.  Sz. Siekierka, H. Komański, H. Różański, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939 1946, t. II, NORTOM, Wrocław 2006, ISBN 83-89684-50-0
  4.  Grzegorz Rąkowski, Ziemia lwowska, Oficyna Wydawnicza "Rewasz", 2007

Bibliografia[edytuj]

  • W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, t. II, Von Borowiecky, Warszawa 2000
  • Wspomnienia Józefa Burdy i Pauliny Reissowej [w:] Józef WołczańskiEksterminacja narodu polskiego i Kościoła Rzymskokatolickiego przez ukraińskich nacjonalistów w Małopolsce Wschodniej w latach 1939–1945, Warszawa 2005
  • G. Motyka, Ukraińska partyzantka 1942–1960, Warszawa 2006Sz. Siekierka, H. Komański, H. Różański, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939 1946, t. II, NORTOM, Wrocław 2006, ISBN 83-89684-50-0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz