sobota, 11 kwietnia 2020

Relacja Zyty Malec – Hucisko, parafia Rakowiec, Gmina Chlebowice Wielkie (12.04.1944r.)





Tego tragicznego 12 kwietnia 1944 roku miałam 13 lat i mieszkałam z rodzicami w polskiej wsi Hucisko. To, co widziałam i przeżyłam pozostało mi na zawsze w pamięci i nigdy o tym, co się wtedy zdarzyło nie zapomnę. Około godziny 13.00 do naszej wioski nadciągnęły hordy banderowskich rezunów. Bez żadnego ostrzeżenia zaczęli palić kolejno domy od krańca wsi. Zabierali mężczyzn, a do uciekających strzelali jak myśliwi do kaczek. W ten sposób zabili wielu mieszkańców. We wsi wybuchła panika. Jedni uciekali, drudzy ukrywali się w różnych kryjówkach, inni biegli powiadomić o niebezpieczeństwie sąsiadów i krewnych w głębi wsi, gdzie nie było jeszcze rezunów ukraińskich. Szczęście mieli jednak ci, którzy o tej porze znajdowali się poza domami w głębi wsi. Tak było z moim ojcem, który udał się do szewca w głębi wsi, a gdy nastąpił napad ukrył się do pobliskiego lasu i tam ukrył się w leśnej gęstwinie, dzięki czemu przetrwał, aż do rana następnego dnia.
Ja z mamą, gdy dom nasz zaczął się palić, uciekłyśmy z kuchni do piwnicy i tam ukryłyśmy się. Na szczęście, dzięki niewielkiemu otworowi do wsypywania ziemniaków, miałyśmy dostęp do świeżego powietrza. To nas ocaliło od uduszenia sie dymem z płonącego domu. W piwnicy przesiedziałyśmy aż do rana. Nagle usłyszeliśmy ciche wołanie. To był głos naszego ojca, który powrócił z lasu i nas wołał.
Jak potem nam powiedział, był pełny złych przeczuć, i sądził, że my juz nie żyjemy. Był to głos rozpaczy. Po wyjściu z piwnicy to co zobaczyłam było straszne. Wszystkie domy były spalone, mężczyźni którzy schwytani przez banderowców zostali zamknięci w jednej ze stodół i tam dokonano masakry. Odcięto im uszy, nosy, wydłubano oczy, niektórych przecinano piłą stolarską, odrąbywano ręce i nogi, rozpruwano brzuchy jak np. Wawrzyńcowi Blachowskiemu, leżącemu pod płotem, wyszarpnięto wnętrzności i zawieszono je na sztachetach płotu. Mego wujka, brata mojej mamy, banderowcy dogonili pod lasem i tam zarąbali siekierami. Wokół były zgliszcza i trupy ludzkie.
13 kwietnia 1944 roku wszyscy, którym udało sie przeżyć ten bandycki napad, opuszczali stopniowo wieś, udając sie do innych polskich wsi, jak do Zubrzyc, Sokolnik i do Lwowa. Ja z rodzicami wyprowadziłam sie do Lwowa, gdzie zamieszkałyśmy u naszej ciotki, aż do wyjazdu do zachodniej Polski w 1945 roku.
Uważam, że o zbrodniach ukraińskich rezunów nie wolno nam milczeć, ani zapomnieć chociażby dlatego, że ze strony sprawców taj tragedii dotychczas nie padło słowo – przepraszamy, wręcz odwrotnie – szukają oni usprawiedliwienia dla swoich zbrodni, a nawet szczycą się tym"



Fragment z książki S.Siekierki, H.Komańskiego, K.Bulzackiego "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939-47" Wrocław,2006 www.na-rubieży.republika.pl 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz