niedziela, 5 kwietnia 2020

Sołotwina powiat nadwórniański: banderowcy zamordowali 38 Polaków (6.04.1944)

 Ilustracja
Kościół parafialny w Sołotwinie (dawniej rzymskokatolicki, obecnie greckokatolicki), stan w 1936 r.




We wsi Sołotwina powiat nadwórniański mieszkało kilkanaście polskich rodzin. 6 kwietnia 1944 roku oddział UPA zamordował tam co najmniej 38 Polaków. Według Janusza Stankiewicza zginął między innymi były oficer Policji Państwowej Julian Urbanowski.


Tak opisuje napad Zbigniew Sypień: Obudziłem się rano. Był już słoneczny dzień. Zauważam na pierzynie odłamki szkła. Okno przy łóżku było rozbite. Domyśliłem się co się stało. Zawołałem mamo, mamo... Cisza... Nikt nie odpowiedział. Napad na nasz dom zaczął się nad ranem. Świtało. Nagle pies zaczął szczekać i po chwili już ujadać. Ktoś obcy wszedł na podwórko. To oni - Banderowcy. Podeszli pod okno od strony ogrodu. Walili pięściami w okiennice. - Tu ukraińska policja - otwierać! Mama przez nisko osadzone okna widziała prześladowców i oni ją widzieli. Odpowiedziała im: „Męża nie ma w domu, nie otworzę”. W strachu, w szoku zapomniała o mnie i poszła w stronę drzwi a potem po schodkach na strych. Struchlała, w nocnej koszuli przycupnęła i nasłuchiwała. Słyszała brzęk wybijanych szyb i wyłamywanego okna. Banderowcy weszli do kuchni, gdzie spałem z mamą, potem do pokoju. Przeszukali spiżarkę na parterze i po chwili weszli po schodkach na strych. Na strychu było ciemno. Są tu jakieś rupiecie, jakaś beczka i jak to w gospodarstwie: grochowiny czy fasoliny. Mama przycupnęła przy tych badylach i zasłoniła oczy. Jeden świecił latarką, drugi bagnetem na karabinie nakłuwał te grochowiny. Latarka co chwilę gasła. Gdy bagnet był prawie przy twarzy, z oddali doszedł głos fabrycznej syreny z Dźwiniacza na pierwszą szychtę o godzinie szóstej. Skończyli szukanie. Zeszli ze strychu, otworzyli drzwi od podwórza i wyszli obok Luksa, który na skręconym łańcuchu przeraźliwie ujadał. Od kogoś z ulicy padło pytanie: Szczo, ne ma Sypienia?”. – „ Ne ma! Mama zeszła ze strychu struchlała ze strachu, zziębnięta. Zobaczyła wyłamane okno, pełno szkła na podłodze. Podeszła do łóżka i zobaczyła, że jest zakryte pierzyną, a dziecko śpi. Udało się tym razem. Spalono polskie domy, zamordowano w bestialski sposób 38 Polaków.


Źródło:

    Szczepan Siekierka, Henryk Komański, Eugeniusz Różański; Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939 – 1946; Wrocław, bez daty wydania, 2007; ISBN 978-83-85865-13-1; s.347

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz