Korespondencja z Kijowa.
Wirus neobanderyzmu na Ukrainie został rozpowszechniony przez środowiska spadkobierców OUN-UPA w Kanadzie najpierw we Lwowie, a potem w Kijowie. Ukraińcy z Kanady od razu po ogłoszeniu 24 sierpnia 1991 roku niepodległości Ukrainy stali częstymi gośćmi w wielkich miastach nad Dnieprem i Dniestrem. Zamiast oczekiwanych inwestycji kanadyjskich w gospodarkę na Ukrainie odbywało się propagowanie przez Ukraińców z Kanady ideologii banderowskiej w jej współczesnym wcieleniu. Literatura neonazistowska płynęła potokami na Ukrainę bez żadnej cenzury wewnątrz krajowej. Trochę później zatruci ideologią banderowską dziennikarze ze Lwowa i galicyjskiej prowincji mieli zielone światło do zatrudnienia w centralnych mediach ukraińskich.
Do banderyzacji przestrzeni medialnej w Kijowie i na prowincji bardzo się przyczyniła rozgłośnia Radio „Swoboda”, finansowana przez Kongres USA. Po szaleństwie banderowskim nacjonaliści ukraińscy ze Lwowa utworzyli Bandera-stadt z pomnikami zbrodniarzy OUN-UPA na każdym kroku. W tym czasie prezydenci Ukrainy licząc od pierwszego prezydenta Leonida Krawczuka, pochodzącego z Równego, gdzie były dosyć żywe nastroje neobanderowskie, patrzyli na ruchy neonazistowskie w kraju z sympatią albo biernie. Nikt z władz ukraińskich ani razu publicznie nie wypowiadał swoich obaw z powodu aktywizacji ruchów neobanderowskich na Ukrainie Zachodniej, a potem i w samym Kijowie. A powiązanym z mafią oligarchom była obojętna faszyzacja społeczeństwa, bo nacjonaliści nie przeszkadzali im w załatwianiu brudnych interesów w finansach i gospodarce.
W sytuacji, gdy spustoszenie ideologiczne większości Ukraińców po rozpadzie ZSRR dawało się we znaki, ziarna neobanderyzmu miały podatny grunt w sianiu nienawiści ku „cużyńcom”: Lachom, Moskalom i Żydom, których obarczano winą za to, iż Ukraińcy są tacy biedni, wyzyskiwani i tak długo nie mieli własnej państwowości. We wszystkich grzechach obarczano wielu narodów, ale nie samych Ukraińców. Sprawa mitologizacji narodowej dochodziła do absurdu, bo wszystkich genialnych ludzi na świecie uważano za Ukraińców.
Dzięki mitycznemu okłamaniu społeczeństwa, które specjalnie nie dążyło ku prawdzie historycznej i dziejowej, wirus nebanderyzmu szerzył się po całej Ukrainie, zyskując coraz większe wsparcie wśród nowobogackich obywateli i polityków, którym potrzebna była ideologia łącząca Ukraińców. I neonazistowskie hasła współczesnych spadkobierców OUN-UPA stały się bardzo przydatne dla części decydentów w Kijowie i Lwowie w sprawie konsolidacji zaślepionego neobanderyzmem społeczeństwa.
Galicyjski wirus „Swobody”
Motorem, który stworzył wirus neobanderowskiej „Swobody” na czelę z atamanem Olehem Tiahnybokiem była współczesna galicyjska inteligencja o rodowodzie wiejskim. Byli chłopi, którzy otrzymali wyższe wykształcenie sowieckie we Lwowie, Tarnopolu i Iwano-Frankowsku, dążyli wziąć władzę w swoje ręce i dzięki temu się wzbogacić. Aby pozbyć się zależności od establishmentu w Kijowie trzeba było utworzyć własną rezerwację opartą na własne bojówki i ideologię. Zmilitaryzowana organizacja UNA-UNSO nie zdobyła popularności w żadnym z regionów Ukrainy, a ideolog tej skrajnie nacjonalistycznej formacji kijowianin Dmytro Korczynśkyj wycofał się z aktywnej działalności. W jego miejsce wstąpił lwowianin Oleh Tiahnybok ze swoją Partią Nacjonal-Socjalistyczną, którą wspierał (nie bardzo to afiszując) lider „Naszej Ukrainy” i przyszły prezydent Wiktor Juszczenko. Czyżby wsparcie neobanderowskiej „Swobody” było na samym początku ze strony premiera Juszczenki... I tylko, gdy watażka Tiahnybok zaczął z górskiego szczytu Gowerła głosić antyżydowskie hasła, Juszczenko pod naciskiem swoich amerykańskich sponsorów, przestał wspierać „Swobodę” i jej atamanię.
Ale przebiegły watażka neobanderowców Tiahnybok nie brzydził się żadnymi pieniędzmi i szybko znalazł zamiast wsparcia „pomarańczowych” wsparcie oligarchii donieckiej przyszłego prezydenta Wiktora Janukowycza i części lobby żydowskiego.
Na zmianę głupoty sowieckiej na Ukrainę przyszła skuteczna głupota neobanderowska, która już zniewoliła umysły galicyjskie, a teraz kroczy na podbój Kijowa, gdzie tzw. inteligencja głosowała niedawno w wyborach parlamentarnych na neonazizm w wersji Doncowa-Bandery.
A telewizja ukraińska zaprasza na wszystkie swoje widowiska polityczne prymitywnych watażków z neobanderowskiej „Swobody” jako szanownych gości. Czyżby Ukraina wybrała drogę swojego rozwoju albo raczej niedorozwoju na przyszłość i wirus neobanderyzmu zniszczył zdrowy rozsądek?
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Za: Ks. Tadeusz
Isakowicz-Zaleski
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz