niedziela, 8 grudnia 2019

Wspomnienia Czesławy Tyskiej


Kolektywizacja i represje stalinowskie w ZSRR w latach 30., Polska mniejszość poza granicami II RP
[Prykordonna Ułaszanka, pow. Sławucki, lata 30.] W 1919 roku już zakryła się granica Polski. To my popadli tak, że mieszkanie nasze popadło do Ukrainy, a stodoła, chlewy, to wszystko do Polski. To zrobili tak, że gdyby nasze mieszkanie popadło do Polski, to byliby my u Polszczy, a tak - zrobili poza naszym wszystkim granicę i my żyli tam do 1933 roku. Zrobili u nas zastawy, gdzie ochraniali granicę. 
W naszym mieszkaniu - duże mieszkanie było - była zastawa. I żył u nas naczelnik zastawy, w naszym mieszkaniu, z żoną i dziećmi. U nas brat Marian był, pasł konie, i te konie poszły w szkodę w żyto. On zasnął i poszły konie, szkodę zrobiły. Ojciec mówi do niego: - Ja tobie dam! Ja tobie pokażę! A mamy rodzice i bracia - to wcześniej jedna ziemia była i gospodarstwo - oni popadli do Polski, a my popadli do Ukrainy. Marian myśli: - Pójdę do wujka i tam troszku pobędę, godzinę, dwie. Potem przyjdę, tatkowi złość przejdzie, nie będzie bić. Jak on tam poszedł, to nie wolno mu było tam zostać. NKWD zabrało mamę. Mama siedziała 6 miesięcy, zabrali do tiurmy, i mama 3 miesiące siedziała w tej tiurmie za to, że my szpiony. Jakby nie ten naczelnik zastawy u nas był, to ja nie wiem gdzie by nas wywieźli. Mamę on zabrał stamtąd, ten naczelnik, z turmy.
Polska mniejszość poza granicami II RP
[Prykordonna Ułaszanka, pow. Sławucki, lata 30.] Granica między Polską i Ukrainą wyglądała tak: metrów sześć, może i więcej, nie wiem. Tak zrobiono, że równo, równo wszystko - taka ziemia była wygładzona, że jak kot czy pies przejdzie, widać było skąd idzie, czy poszedł on do Polski, czy z Polski na Ukrainę. To wszystko było widać. Jak śnieg, to też tak równo - po śniegu widać było i po ziemi. Nie było ni chwastów, taka czysta ziemia. Im dawali takie miejsce, że oglądali, żeby było tak czysto, ładnie. Tam nikt nie mógł iść, tylko pograniczniki tam chodzili. Ponad granicą taka ścieżka była, i chodzili. Każdy raz chodzili po kilometrze, czy po wielu. Była ochrana. A od Polski nikogo nie było.
Kościół i życie religijne przed 1990 rokiem, Okupacja niemiecka
[Prykordonna Ułaszanka, pow. Sławucki, 1941-1944] Za Niemców zmieniło się, bo odkryli kościoły, odkryli kościoły i cerkwie. Za Niemca u nas tam cerkiew była taka, może z kilometrów pięć, i zaczęły dzwonić dzwony. Jak zaczęły dzwony dzwonić. Boże, wiele łez było. Najbardziej płakały te ludzie, które były takie modlitewne, wierzące - wierzących dużo było. No, było też takich aktywistów, partyjnych takich, że oni tak robili. On tak robił, a żona po swojemu. Zachodzą do mieszkania - obraz jest: Matka Boża, Pan Jezus. Rzucają, wszystko zrywają i palą, i nogami depczą! To wszystko. U nas mama sama obrazy zabrała, tylko zostawiła jedną Matkę Bożą. A te zabrała, zmotała i ja nie wiem, gdzie oni byli, bo jak Niemiec zaszedł, mama wszystkie postawiła na miejsce. Już można było się modlić. Gdy u nas tę prawosławną cerkiew odkryli, to zebrali dzieci po 50, po 60, i wieźli do chrztu. To ten brat mój, Kazik, jak pojechał tam - wzięli jego, żeby on chrzcił - to on pewnie 50 dzieci chrzcił! Cała wioska to jego wszyscy byli chrześnicy.
Wojna sowiecko - niemiecka, Stosunki polsko-ukraińskie
[Prykordonna Ułaszanka, pow. Sławucki, 1943- 1946] Stali bandery prześladować, prześladować wszystkich, ot. Już tam gdzie mój brat był, Marian Sukulski, to jego zaczęli w nocy bić i palić. Zachodzą, mieszkania popalą i już. Raz w te strony, gdzie babcia żyła, przyszli. Poszli my do niej z siostrą: - Babciu, mama mówiła, żebyście szli do nas. A ona mówi: - Nie, jutro przyjdziecie, i ja już pójdę. Wyłażą kurczaki, to ja już zrobię wszystko, i jutro przyjdę. Ale jutro pali się w tę stronę! Już my mieli iść tam, żeby babcię zabrać, ale coś takiego stało się, że mama mówi: - Zjecie obiad i tam pójdziecie. Babci jeszcze tam nie ma, będziecie głodne. Gdyby my poszli, obiadu nie jedli, a poszli do babci, to byliby i nas tam pobili. Babcia moja była taka ładna pani. Wzięła już wązlik taki na śmierć dla siebie, ubranie. Schowała się w maliny, a w tych malinach wzięli nożem - 12 nożem ciosów w brzuch, i zakłuli ją. Wieczór już, spaliło się wszystko, wzięli konie, dwa braty i mama, pojechali. Jak pojechali - ot babcia leży w malinach. Już nie ma babci.
Partyzanci sowieccy, Stosunki polsko-ukraińskie
[Prykordonna Ułaszanka, pow. Sławucki, 1943- 1946] Przychodzi dzień to już Niemcy hadziajują. Wieczór, jeszcze słonko nie zaszło, jadą bandery. Tak przez wioskę taka pełna fura jedzie, chyba z dziesięć takich, wszystkich w czarnym. Pojechali przez wioskę w dzień. Przeszło pewnie dwa czy trzy dni. A u nas, tam gdzie popalili wszystkich, byli dwaj Skaleccy. Oni byli leśnikami. Ich tam popalili i nie ma u nich jak żyć. A oni z bratem moim przyjaźnili się. My Polacy, to oni nie pójdą do Ukraińców, tylko do nas. A u nas duże mieszkanie było i oni do nas, do brata mego Kazika przyszli. Był jeden Janek, drugi Stasiek. Ich rodziców bandery pobili i popalili. Oni zachodzą do nas, ale że już z partyzanami znali się, to strach mieli, i chcieli już ujeżdżać. To ja już pamiętam ładnie, bo to w moich oczach było wszystko. Wywieźli ich, bandery, na taką drogę, i taki tern z kolcami, takie drzewa tam były. Zawieźli ich tam i słyszymy: bach, bach, bach! Strzelają ich. Czy oni ich postrzelali żywymi? Wszystkie odzienie zabrali z nich i na ten tern tak położyli, i ciągali ich po ternie żywych pewnie, bo jak już pobite, to po co ich będą ciągać. To już taka pomsta była. Taka krew po tych ternach! Pobili ich tam, popalili. Rano sąsiedzi mówią: - Oni u was byli. Chowajcie, toż wam trzeba pogrzeb robić. Nikt nie pójdzie, ani rodzice, ani nikt. Kto tam pójdzie co zbierać? Ale w końcu my wszystkie dzieci i mama poszli, i jaki garnek gdzieś ostał się, to my te wszystkie kości zbierali. Jak teraz pamiętam, był taki Józek. U niego taki pasek szeroki był żółty. I to mięso nie spaliło się pod paskiem tym. On gruby był. Tak to mięso takie spieczone było. Tymi rękami my wszystko zbierali w te garnki, i zrobili taki jeden grób duży, i wszystko tam złożyli. Teraz tam zrobili taki pomnik duży. Przyjeżdżają z Polski i dbają o to wszystko.
Kolektywizacja i represje stalinowskie w ZSRR w latach 30., Codzienność powojenna
[Prykordonna Ułaszanka, pow. Sławucki, lata 30.; Fastów po 1950] Ja nie pamiętam kolektywizacji, ale po rozmowie coś wiem. Ja wiem, bo ja w kołchozie pracowała też. Pozabierali wszystko! Wszystko pozabierali. Zachodzili do mieszkania, ot, i kto tam schował jakiś garnek fasoli czy tam co, zabierali wszystko i odprawiali do Rosji. Przez to u nas taki głód był. Wszystko, wszystko zabrali. A jak było, gdy my pracowali już po wojnie - tak ciężko pracowali, ja nie wiem jak - wszystko zabierali, wywozili, a nam... Pracujesz cały dzień - stawiają tobie pałoczki, trudodzień nazywa się to, trudodzień. I na ten trudodzień dawali nam ziarna 200 gram. Całe lato pracujesz, i pójdziesz, i 50 kg na plecach przyniesiesz ziarna tego. To straszne było. A jak pracowali po wojnie - mołotarka taka, zboże mełło tak, całą dobę. A mój brat był bryhadierom w kołchozie. Kto idzie, kto nie idzie, a ja muszę iść do tej pracy. Nie było ni niedzieli, ni święta, nic nie było. Do pracy, do pracy i do pracy. Po samej wojnie zebrali przed żniwami zebranie, klub, w 1947 roku. Zebrali te zebranie i posadzili, kto nie wypracował trudodni - normy. O tyle, taka była norma, ja już nie pamiętam dokładnie, jaka. A byli tacy, że małe dzieci mieli, mąż na froncie - nie ma, z frontu nie przyszedł, dwoje dzieci. Nie mogę tego mówić, to strach! To takie było, że nie wiem. Posadzili dwie kobiety do aresztu. Zebranie zrobili i zakryli drzwi, spędzili nas wszystkich. Wszyscy ponajadali się cebuli z kwaśnym mlekiem. Okna zakryte, drzwi zakryte. A ona siedzi w areszcie, i u niej dwa syna, i nie wyrobiła normy. I druga też tak samo. A mąż z frontu nie przyszedł. Idzie wieczór, idzie krowa już do domu na obiad, a ona: - Oj, trzeba krowę zapędzić. - Szto? Siedź! Ty podsudima, ty wrag naroda! Ty nie wyrobiła trudodni!

http://www.polacynawschodzie.pl/index.php?page=osoby&id=2182&id_nag=132&action=txt&lang=pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz