Korespondencja z Kijowa.
Polskę nazywają adwokatem Ukrainy w Europie. Ale teraz, gdy Ukraina jest podzielona na sfery wpływu różnych kryminalno-finansowych i nacjonalistycznych klanów, dla których prawo państwowe nie ma żadnego znaczenia, trudno powiedzieć jaką Ukrainę wspiera polski establishment.
Współczesna polska polityka zagraniczna, która powstała na początku lat 90-tych XX wieku dzięki profesorowi Krzysztofowi Skubiszewskiemu, była od samego początku raczej antyrosyjska i proukraińska. Oderwana od życia doktryna Jerzego Giedroycia, której fundamentem było wsparcie Ukrainy, jaka miała być awangardą frontu antyrosyjskiego w Europie - była już utopią polityczną w latach 90-tych. Ale polscy dyplomaci często naiwni i dalecy od polityki realnej, popełniając błędy parli się naprzód w obłędzie, nie oglądając. Natomiast Europa, oprócz Niemców, z sympatią patrzyła na przyszły polsko-ukraiński sojusz antyrosyjski.
Ze swojej strony decydenci polscy nie chcieli widzieć tego, iż najbardziej antyrosyjscy są spadkobiercy OUN-UPA na Ukrainie Zachodniej. Kongres Ukraińskich Nacjonalistów na czelę z emigrantką ukraińską Sławą Stećko i Ukraińską Narodową Samoobroną Dmytra Korczynśkogo byli gotowi da aktywnych akcji przeciwko Moskwy razem z Warszawą. Ale dyplomacja polska zapominała o tym, iż nacjonaliści ukraińscy mają od lat fundamenty ideologiczne oparte nie tylko na antyrosyjskości, ale także na antypolonizmie i antysemityzmie. Nienawiść do Rosjan, Polaków i Żydów – to trzy zasady, które jednoczą nacjonalistów ukraińskich. Banderowiec szybciej polubi upiora niż Polaka czy Żyda. Ale tak prosta myśl nigdy nie przychodziła do mądrych głów dyplomatów polskich, którzy święcie wierzyli, iż z nebanderowców da się wychować prawdziwych Europejczyków z manierami salonów paryskich. Taka pozycja okazała się pozycją bankructwa politycznego, bo nacjonaliści ukraińscy nie zmienili żadnej litery ze swojego programu neonazistowskiego: „Ukraina dla Ukraińców”. W tym programie Polacy są okupantami etnicznych ziem ukraińskich od Przemyśla do Krakowa i Nowego Sącza.
Żadne państwo na świecie nie miałoby nic wspólnego z takim państwem, gdzie są takie partie polityczne jak neobanderowska i antypolska „Swoboda”. Ale pożyteczni idioci z Alei Szucha w Warszawie nadal wykonują rzetelnie rolę adwokatów zboczeńców politycznych z neobanderowskiej „Swobody” lub rodzin mafijnych z Doniecka.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Za: Ks. Tadeusz
Isakowicz-Zaleski |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz