wtorek, 22 stycznia 2013

Totalne zwycięstwo kłamstwa


Korespondencja z Kijowa.

Ukraina, która po rozpadzie ZSRR otrzymała w 1991 roku niepodległość, nigdy nie została państwem ludzi wolnych. Jeśli w okresie komunistycznym Kijów był bardziej reakcyjnym miastem nawet od Moskwy, to teraz Ukraina pozostaje krajem o największej korupcji na świecie. Brak prawdziwej kultury pcha naród ukraiński ku różnym marginalnym ideologiom.

Brak wiedzy historycznej pomaga byłym ideologom od komunizmu teraz prowadzić ten naród ku ideologii integralnego nacjonalizmu ukraińskiego. Zmiana sposobu myślenia w zależności od koniunktury politycznej – to specjalność historyków ukraińskich. Tym absolwentom sowieckich wyższych uczelni w Kijowie i Lwowie nie zależy na sumieniu, a zależy na stanowiskach dobrze opłacalnych przez państwo.
Nie gorsza od swoich profesorów rodowodem z ZSRR jest i współczesna młodzież ukraińska, która teraz wchłania nowe kłamstwa i mity o „świętych” bojownikach o wolność Ukrainy – Banderze i Szuchewyczowi. Ta młodzież, która korzysta z różnych stypendiów z Europy i USA, nie staje się demokratyczną i inteligentną lecz przeciwnie staje do szeregów neobanderowców tzw. „Swobody” żonglera politycznego Tiahnyboka. Zwłaszcza większość młodych dziennikarzy we Lwowie i Kijowie jest zwolennikami faszystowskiej ideologii Dmytra Doncowa (prawdziwe nazwisko rosyjskie Szołkopiorow). Dla tych młodych, którzy nie mieli żadnych autorytetów moralnych, terroryści OUN-UPA stają się bohaterami godnymi naśladowania. Z tego wynika, iż młodzieży ukraińskiej, wychowanej na uniwersytetach w tradycjach banderowskich, nie jest obca przemoc jako środek polityczny. Była profesura czerwona, która stała się teraz profesurą czerwono-czarną, nadal truje ideologicznie młodzież. Typowym wychowankiem takiej profesury jest młody historyk-propagandzista Wołodymyr Wiatrowycz ze Lwowa. 

W głowach tych młodych ludzi, otrutych banderyzmem, panuje groch z kapustą. Niedawno z ust jednego z młodych absolwentów Uniwersytetu Kijowskiego (UK) miałem „przyjemność” usłyszeć, iż pierwsze obozy koncentracyjne powstały nie w Kraju Rad i nie w Niemczech hitlerowskich lecz w Polsce za Józefa Piłsudskiego. Po prostu brakowało mi słów, aby odpowiedzieć na takie głupoty. Ale co można powiedzieć o takim młodym historyku z Kijowa, jeśli wiedzę otrzymywał od profesora UK Wołodymyra Serhijczuka, który w swoich broszurach opisuje, jak sotnia UPA rozgromiła cały pułk Wehrmachtu hitlerowskiego. I nie przypadkowo Serhijczuk wbija do młodych głów nienawiść do Lachów, Moskali i Żydów. 

Także młody ukraiński historyk Mykoła Posiwnycz jest godny swoich starszych kolegów, zwierzając się, iż naprawdę lider OUN Stepan Bandera wydawał wielu rozkazów likwidacji decydentów II RP, a także Ukraińców, którzy współpracowali z Polakami, ale takimi metodami Bandera „hamował polski policyjny terror”. Historyk tłumaczy, iż Bandera w żadnym przypadku nie był terrorystą, bo zabójstwa polityczne były dla niego nie podstawowym środkiem w realizacji idei wyzwolenia Ukrainy od polskich i sowieckich okupantów. Metody banderowskie Posiwnycz porównuje do współczesnych metod bojowników o wolność Irlandii. 

W tym morzu literatury historycznej czy raczej pseudo-historycznej trudno znaleźć chociażby ziarenko prawdy. Totalne kłamstwa i mity stały się narzędziem budownictwa nowej faszystowskiej Ukrainy ludzi młodych. I w tym kryje się niebezpieczeństwo, bo kraj, któremu nie ma czym się specjalnie pochwalić, chce za pomocą przemocy i ideologii Doncowa-Bandery pobudować Ukrainę tylko dla Ukraińców. Z góry wiem, iż w takim państwie „Swobody” dla mnie jako Polaka nie będzie miejsca. Tylko nie wiem – czy Polska mnie przyjmie, gdy prezydentem Ukrainy zostanie neobanderowiec Tiahnybok albo zostawi na pohybel w Kijowie? 


Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów  

Za: Ks. Tadeusz
Isakowicz-Zaleski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz