środa, 13 lutego 2013

„Swoboda” atakuje


 
Korespondencja z Kijowa. 
Neobanderowska organizacja „Swoboda” na długo zadomowiła się w parlamencie ukraińskim. Wiceprzewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy, który reprezentuje neobanderowców, Rusłan Koszułynśkyj już dawno wywiesił w swoim gabinecie portrety swoich wodzów narodowych – Stepana Bandery i Romana Szuchewycza, a deputowany ludowy „Swobody” Eduard Leonow już zarejestrował swój projekt ustawy o ulgach socjalnych dla weteranów UPA.


 A watażka spadkobierców OUN-UPA i lider „Swobody” Oleh Tiahnybok jest nadal zapraszany na wszystkie programy polityczne telewizji ukraińskiej. Z tego powodu nasuwa się pytanie: dlaczego właśnie neonazistowski watażka Tiahnybok jest zapraszany na show polityczne jak żaden inny polityk z opozycji przez oligarchicznych właścicieli telewizji w stu procent zależnych od reżimu prezydenta Wiktora Janukowycza? Przecież watażka neobanderowców na ogół tylko reklamuje w mediach swoją neonazistowską „Swobodę” nie proponując żadnych konkretnych rozwiązań wyjścia Ukrainy z kryzysu polityczno-gospodarczego. Czyżby i ukraińskim oligarchom pasuje populistyczne hasło skrajnych nacjonalistów ukraińskich: „Bandera przyjdzie porządek zaprowadzi!”
Dlaczego rodzinie prezydenta Janukowycza na czele z ojcem Wiktorem i synem Oleksandrem, która się bogaci z prędkością zaiste kosmiczną w najbiedniejszym kraju Europy, nie przychodzi do głowy, iż ataman Tiahnybok, jak tylko dojdzie do władzy w państwie, znacjonalizuje te wielomiliardowe skarby Janukowyczów na korzyść państwa banderowskiego? Może grube pieniądze i złote muszle klozetowe zasłaniają Janukowyczom, pochodzącym z uprzemysłowionego Zagłębia Donieckiego, cały świat. Przecież bogactwa, które spadają z nieba korupcyjnego, nie zbyt korzystnie wpływają na ludzką psychikę.
W tej sytuacji rodzinnego wzbogacenia, bojownicy „Swobody” przygotowują po całej Ukrainie front dla zagarnięcia władzy. I chociaż neobanderowcy nie są zbyt intelektualni - ale są bardzo przebiegli i trzymają się stadem, które czeka na rozkazy atamana. Krócej mówiąc na oczach całej Europy brunatna historia powtarza się z lat 30-tych XX wieku. I tak samo jak wtedy polscy politycy patrzą biernie na wzrost nastrojów nazistowskich na Ukrainie, nie bacząc w tym żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwowego.
Dlatego żadnego protestu ze strony państwa polskiego nie było w sprawie niedawnego uznania przez sąd w Kijowie Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) za formację, która bohatersko walczyła o niezależność Ukrainy. I jeśli na Ukrainie decydentów nie obchodzi to, iż do władzy w kraju dochodzą neobanderowcy, to przynajmniej w krajach ościennych politycy trzeźwi powinni reagować na odrodzenia hydry nazistowskiej w geograficznym centrum Europy. Inaczej historia się powtórzy nie jako farsa lecz jako krwawa rzeczywistość.

Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów  
Za:
Ks. Tadeusz
Isakowicz-Zaleski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz