Zdjęcie przedstawia dzieci przed budynkiem szkoły w Borszczówce.
3
marca 1943 – jak
odnotowują Władysław Siemaszko i Ewa Siemaszko w monumentalnej
pracy pt. „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich
na ludności polskiej Wołynia 1939–1945” – Niemcy i policjanci
ukraińscy na skutek donosu ukraińskiego dokonali pacyfikacji wsi za
rzekomą współpracę z partyzantką sowiecką. Przyjechali z
Równego. W sąsiedniej wsi, w Hluboczku, pozostawili furmanki. Akcję
rozpoczęto wczesnym rankiem. Tyraliery posuwały się z dwóch
krańców Borszczówki. Niemcy i ukraińscy policjanci wchodzili do
domów, gromadzili domowników w jednym pomieszczeniu i zabijali
wszystkich seriami z broni automatycznej. Później zabierali żywy
inwentarz i podpalali obejścia.
Babcia z Dziadkiem i 2 malutkich dzieci w 1943 uniknęli rzezi dzięki pewnej zaprzyjaźnionej Ukraince, która ostrzegła Dziadka o zamiarach UPA. Mieszkali koło Równego, wieś Jasnobór. Dziadek pracował na poczcie, był listonoszem. Trafił z listami do pewnej chaty, gdzie zebrała się grupa Ukraińców, Dziadek wycofał się szybko i wyszedł, i tam w pobliżu znajdowała się wspomniana Ukrainka. Wieś, w której mieszkał Dziadek z Babcią już od miesiąca nocowała w lasach. N Dobytku strzegli ochotnicy, mieszkańcy wsi. Za dnia wracali do chałup. Dziadek aby ratować Rodzinę wybrał wywózkę na roboty do niemieckiego bauera.
OdpowiedzUsuń