sobota, 25 marca 2017

Hermaszewski: strzelali do mnie, gdy miałem 1,5 roku



Jednej nocy w naszej wsi wymordowano 182 osoby, z mojej najbliższej rodziny 18. Mój dziadek zginął od uderzenia siedem razy w głowę bagnetem - mówił w rozmowie z TVN24 jedyny polski astronauta gen. bryg. Mirosław Hermaszewski, wspominając rzeź wołyńską.
Dziadek gen. Hermaszewskiego miał 90 lat, gdy został zamordowany przez żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii. Najmłodsza osoba z jego rodziny, którą zamordowano miał 1,5 roku. Gdy doszło do zbrodni Hermaszewski miał 18 miesięcy - informuje TVN24. 

- Ocalałem, dzięki temu, że mama ze mną uciekła. Bandyci widzieli, że kobieta z dzieckiem ucieka, zaczęli więc strzelać, także do mnie, ale nieskutecznie. Jeden z nich dobiegł, możliwie blisko i prawie z przyłożenia strzelił w głowę, ale nie trafił dobrze, rozerwał ucho i skroń, mama upadła nieprzytomna, a ja się wykulałem - wspominał w rozmowie z TVN24 Hermaszewski. Jak mówił, jego matka znalazła schronienie u znajomych Ukrainek, które uratowały jej życie. 

Ofiarami mordów UPA na Wołyniu latem 1943 byli Polacy oraz w mniejszej skali Rosjanie, Ukraińcy, Żydzi, Ormianie, Czesi i przedstawiciele innych narodowości zamieszkujących Wołyń. Historycy szacują, że zginęło ok. 50–60 tys. Polaków. 

tvn24.pl/wprost.pl/KRESY.PL

1 komentarz:

  1. ... i pana panie generale żołdak bandycki (ukraiński) nie zauważył. I tak pan ocalał, żeby historia zatoczyła koło, ale z panem w innej już roli i z pana udziałem po tamtej stronie. - 13 grudnia 1981r. WRON. Nie zapomnimy. Tak jak był WOŁYŃ zakazany (ludobójstwo).

    OdpowiedzUsuń