środa, 9 października 2019

Ks. Isakowicz-Zaleski: Banderyzm jest tak samo groźny jak komunizm



"Władze Trzeciej RP, i to różnych opcji politycznych, zbudowały swoją politykę wschodnią w oparciu o zapomnienie o owym ludobójstwie" - mówi o stosunku polskich elit politycznych po 1989 do pamięci o ludobójstwie Polaków na Kresach Wschodnich dokonanym przez OUN-UPA podczas II wojny światowej i tuż po niej ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.



Kapłan zauważa, że zarówno w czasach tzw. Polski Ludowej, jak i w III RP, prawda o ludobójstwie jest przemilczana:
"W czasach PRL prawda o ludobójstwie, którego w latach 1939 – 1947 dokonali nacjonaliści ukraińscy z UPA i SS Galizien, była zakazana, gdyż Ukraina była wówczas częścią składową ZSRR. Pozwalano jedynie, choć w ograniczonym zakresie, mówić i pisać o walkach w Bieszczadach. Po 1989 r. sytuacja znów się powtórzyła, gdyż władze Trzeciej RP, i to różnych opcji politycznych, zbudowały swoją politykę wschodnią w oparciu o zapomnienie o owym ludobójstwie. Głównie dlatego, aby przypodobać się Ukrainie, która w 1991 r. po raz pierwszy jako niepodległe państwo pojawiła się na mapie Europy" - mówi ksiądz.
Kapłan zauważa również, że w tej kwestii miały zbieżne poglądy osoby pozostające na przeciwnych biegunach sceny politycznej:
"Warto jednak zauważyć, że w tej kwestii poglądy czy to Adama Michnika i Jacka Kuronia, czy prezydenta Lecha Kaczyńskiego były wręcz identyczne" - twierdzi ks. Isakowicz-Zaleski. Duchowny dodaje, że politykę tę kontynuują obecne władze wywodzące się z Platformy Obywatelskiej - z prezydentem Komorowskim i ministrem Sikorskim na czele.
Ksiądz krytykukuje ponadto postawę - jak to określa - umizgów do neobanderowców z partii "Swoboda" oraz z "Prawego Sektora", a także surowo ocenia sformułowane w polskiej publicystyce hasło „lepsza Ukraina banderowska niż sowiecka”:
"Mottem tych dziwacznych, żeby nie napisać idiotycznych, działań jest teza sformułowana przez jednego z prawicowych publicystów „lepsza Ukraina banderowska niż sowiecka”. Pełna żenada. Banderyzm jest bowiem tak samo groźny jak komunizm" - uważa duchowny.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski podkreśla, że choć nie wierzy w przełom, to jednak dostrzeglane jest, iż "coraz więcej Polaków, zwłaszcza z młodego pokolenia, ma dość dalszego zakłamywania prawdy o ludobójstwie".
O tym, że nie mówi się o kwestii rozliczenia ludobójstwa w kontekście aspiracji Ukrainy do stania się członkiem Unii Europejskiej, ksiądz Isakowicz-Zaleski oskarża polskich polityków - "zwłaszcza tych, którzy wierzą ślepo w tzw. mit Jerzego Giedroycia".  Zarazem duchowny uważa, że "trzeba brać przykład z Żydów czy Ormian, którzy od dziesiątków lat, niezależnie od politycznych nacisków Moskwy, Waszyngtonu, Berlina czy Brukseli, walczą o pamięć o ludobójstwie swoich rodaków".
Kapłan uważa, że rozwój ruchu neobanderowskiego może być groźny dla Polaków zamieszkujących tereny współczesnej Ukrainy:
"Kiedyś neobanderowska „Swoboda” była ruchem marginalnym, wspieranym finansowo tak przez Rosję, jak emigracje ukraińską z Kanady i USA. W 2010 r. zdobyła jednak większość w samorządach na Ukrainie Zachodniej. Dwa lata później zdobyła aż 11 procent w parlamencie w Kijowie. W tym roku  wprowadziła kilu swoich ministrów do rządu Arsenija Jaceniuka. Nie zaistniała wprawdzie w wyborach prezydenckich, ale wszystko wskazuje na to, że odniesie sukces w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Jest to bardzo groźne dla Polaków na Ukrainie i dla innych mniejszości narodowych w tym kraju" - mówi ksiądz.
wmeritum.pl/Kresy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz