niedziela, 27 marca 2016

Borek, gmina Stepań – kolonia polska. 16 i 17 lipca 1943 podczas zmasowanej akcji upowców na pobliską Hutę Stepań- ską kolonia została spalona, zginęło kilka osób. Mieczysław Słojewski z 7-letnim synem Edwardem ukrywał się lesie, żywiąc się jagodami i ziemniakami podbieranymi z pól. Był skrajnie wyczerpany psychicznie i fi zycznie. „Dwukrotnie zamierzałem popełnić samobójstwo – wspominał – ze strachu przed schwytaniem i męczarniami, jakich spodziewałem się od ukraińskich bandytów. Brałem mego synka Edzia i szliśmy nad rzeczkę [...] Zamierzałem razem z synkiem się utopić, aby skrócić czas poniewierki i straszliwego lęku. I kiedy bra- łem syna za rączkę, ten wtedy mówił z płaczem do mnie: tatusiu! wracamy do naszej kryjówki. Nie miałem odwagi skoczyć do wody”. Znajomy Ukrainiec ze Stawiszcza, Petro Bazyluk, przyszedł im z pomocą. W zamaskowanej kryjówce w jego stodole przetrwali obaj aż do wkroczenia Armii Czerwonej w styczniu 1944, a następnie wyjechali do Polski. Petro Bazyluk przechowywał jednocześnie swego krewnego, Ukraińca, również zagrożonego przez UPA. Nie zawahał się udzielić schronienia Słojewskim, mimo iż w czerwcu 1943 został omyłkowo postrzelony przez wartownika polskiej samoobrony z Borku, w wyniku czego stracił oko. Los Bazyluka zakończył się tragicznie: wiosną 1944 r. został zastrzelony przez żołnierzy sowieckich, którym nie chciał oddać ostatniej krowy (według innej wersji, podanej przez Władysława Kurkowskiego, zginął z rąk UPA w 1946 r.). „Zginął człowiek niezwykle prawy, uczciwy i szlachetny – pisze Antoni Kalus. – Gdyby w Polsce ustanowiono, na wzór państwa Izrael, medal »Sprawiedliwy wśród narodów świata« to Petro Bazyluk – Ukrainiec zasłużyłby na ten medal w pierwszej kolejności – za moralną odwagę obrony życia drugiego człowieka”. 42 Źródło: A. Kalus, Borek, „Na rubieży” 1994, nr 10, s. 16; AW II/1350/2k, W. Kurkowski, Samoobrona Huty Stepańskiej na Wołyniu, k. 55–57.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz