poniedziałek, 2 września 2019
Gaj, gmina Wielick – kolonia polska licząca ponad 100 gospodarstw. 30 sierpnia 1943 r. oddziały UPA dowodzone przez „Wowka”, wraz z Ukraińcami z okolicznych miejscowości, dokonały rzezi ok. 600 mieszkańców kolonii. (30.08.1943)
Gaj, kolonia w gminie Wielick, 1998 r. Mogiła około 600 Polaków zamordowanych przez UPA 30 sierpnia 1943 r. Fot. Leon Popek
Gaj, gmina Wielick – kolonia polska licząca ponad 100 gospodarstw. 30 sierpnia 1943 r. oddziały UPA dowodzone przez „Wowka”, wraz z Ukraińcami z okolicznych miejscowości, dokonały rzezi ok. 600 mieszkańców kolonii. Niektórzy ocaleli Polacy byli przechowywani przez Ukraińców we wsi Arsonowicze, a następnie po kryjomu wywożeni do Maniewicz i Kowla. Jan Ferszt opowiedział Leonowi Karłowiczowi o swojej ucieczce przed banderowcami: „zauważyłem, że na polu, gdzie stały nasze kopy zboża, nie zwożone, ponieważ lękaliśmy się podpalania stodół, stoją fury i Ukraińcy już ładują na nie snopy. Jedni więc okrążyli wieś i mordowali ludzi, drudzy zajęli się natychmiast rabunkiem dobytku, poczynając od zboża. Skierowałem się prosto na nich. Zobaczywszy, że biegnę prosto do ładujących, przestali na chwilę strzelać. [...] usłyszałem niespodziewanie ściszony głos znajomego Ukraińca: »Janek, uciekaj na kładkę i na drugą stronę!«. Bo blisko od tego miejsca płynął Stochód. [...] Zauważyłem, że i tam pełno jest uzbrojonych upowców. [...] Przesiedziałem jeszcze długo w zaroślach. Dopiero kiedy w dwa dni później przyjechała do Gaju partyzantka, czy może samoobrona z Rożyszcz, uda- łem się do mego gospodarstwa”. Ferszt wspomina też o Ukraińcach, którzy zginęli z rąk upowców: „Była we wsi taka jedna ukraińska rodzina, bardzo patriotyczna. Marzyli o wolnym swoim kraju. [...] Tymczasem kiedy przyszli do nich pewnego razu ci od Bandery, to gospodarz, Ukrainiec, pyta ich: dlaczego zabijacie Polaków? Gdy przyjdzie czas, to i tak będziemy wolni! Trzeba się do tego przygotować inaczej! Przecież dzieci w kołysce nic nam nie szkodzą ani tamci, co to już ledwie o kijku się poruszają. Walczmy o wolność czystymi rękami, z prawdziwym naszym wrogiem, a tego dobrze znamy! [...] Po dwóch dniach przyszli w nocy i wymordowali wszystkich! Nikt z całej i to dość licznej rodziny nie ocalał!”. Wśród prawosławnych duchownych, którzy – jak powszechnie sądzono – w większości popierali antypolską akcję UPA, w Gaju znalazł się taki, który „nie zgodził się na ich program zabijania wszystkich Polaków i odmówił święcenia noży, bagnetów, karabinów i błogosławieństwa na bandyckie wyprawy. Jeszcze im powiedział, że tak postępując niczego nie osiągną, a tylko wzburzą przeciwko sobie i narodowi inne pań- stwa. A i właśni rodacy tego nie pochwalą. I stało się z nim to samo, co z tamtą rodziną: zamordowali w nocy jego, jego popadię i dwoje dzieci. Bo miał odwagę powiedzieć im prawdę w oczy!”.
Źródło: W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 393–396; L. Karłowicz, Zagłada Gaju, „Biuletyn Informacyjny. 27 Wołyńska Dywizja AK” 1997, nr 1, s. 48–50.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz