piątek, 26 lipca 2019

Historia lubi się powtarzać. Humań 1768 – Wołyń 1943

Rzeź Wołyńska 1943 roku to nie pierwsza taka zbrodnia dokonana na mieszkańcach dawnych Kresów wschodnich. W roku 1768, na prawobrzeżnej Ukrainie doszło do wydarzeń, które wywarły decydujący wpływ na historię Polski i późniejszej Ukrainy, a mianowicie do wybuchu chłopskiego powstania, znanego jako koliszczyzna lub rzeź humańska. Była to najokrutniejsza akcja w prawie stuletnich powstaniach chłopskich tamtych czasów określanych jako powstania hajdamackie czy hajdamacczyzna. Dziesiątki zniszczonych miast, setki spalonych wiosek i około 20 tys. wyrżniętych mieszkańców Humania. Mówiąc o tych czasach, niektórzy ukraińscy historycy wspominają o narodowo wolnościowym charakterze powstania. Inni z kolei wypowiadają się bardziej krytycznie. Zdanie polskich historyków w tej kwestii jest powszechnie znane. Mimo wszystko jest to jedna z najczarniejszych kart w historii obu narodów. I do tej niechlubnej karty należy również dopisać wydarzenia 1943 roku, powszechnie określanych jako rzeź wołyńska.
Należałoby się zastanowić co łączy ze sobą te dwa odległe wydarzenia, które przecież zostały dokonane w odstępie prawie dwóch wieków? Przecież inne jest podłoże historyczne rzezi w Humaniu z 1768 roku, a inne rzezi na Wołyniu z 1943 roku. Jednak u podstaw tych dwóch zbrodni leżą przecież wystąpienia chłopskie. Z jednej strony powstania chłopskie XVII wieku i hajdamacy wywodzący się ze zbiegłego chłopstwa, zubożałych mieszczan i kozaków, którzy według niektórych historyków ucieleśniali społeczny protest ukraińskich chłopów przeciw wyzyskowi panów, a z drugiej strony polityka narodowościowa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) podczas II wojny światowej, którą zamierzał wprowadzić rząd Jarosława Stećki oraz Stefan Bandera celem usunięcia Polaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej. Aby wcielić plan czystek etnicznych w życie w latach 40-tych XX wieku, zamierzano również wspomóc się prowokowanymi wystąpieniami chłopskimi.
To, co najbardziej zastanawia, frustruje, przygnębia i zarazem łączy ze sobą te dwa wydarzenia, to powszechne niewyobrażalne okrucieństwo morderców przedstawione w opisach zarówno rzezi w Humaniu jak i na Wołyniu. Bo przecież miał „szczęście” ten, kto zginął od razu, nie będąc torturowanym.


Oto fragment zaczerpnięty z „Rękopisu Braiłowskiego Trynitarza opisujący napad, jakiemu uległ w roku 1768, klasztor Braiłowski” (przełożony z łaciny). Tytuł rękopisu:

„Wypadki wiekuistej godne pamięci na Ukrainie 1768 roku”

”Chłopi wszędzie im sprzyjali, albo pomagali w wielu miejscach bez żadnej namowy, albo wzywali rabusiów, albo sami zostawali rabusiami. W sposób najokrutniejszy znęcali się nad swoimi dziedzicami, rządcami, ekonomami i nad wszelką szlachtą mającą swoje drobne posiadłości. Mordowali, prześladowali lud katolicki, srogich, okrutnych dopuszczając się zabójstw, zabierali, pustoszyli dobra ich, nikogo nie oszczędzając (…) Dopuszczali się zbrodni strasznych i niedających się opisać. Rozmaitych do zamordowania używali sposobów oprócz przebodzenia włóczniami zwanymi spisami. Niewiasty brzemienne zamordowywali w sposób najokrutniejszy przez wycinanie płodu i wpuszczanie do wnętrzności kotów. Zdzierali skórę od karku przez głowę aż do oczu. Innym zrywali czaszki, zabijali z rusznic i innych narzędzi wojennych. Podcinali gardła i wieszali razem ze zwierzętami, a to dla podobieństwa duchownych ludzi religii katolickiej. Podobny wypadek miał miejsce pod Lisianką, gdzie między zawieszonym zakonnikiem Franciszkanem i Żydem psa powiesili, wołając najbezbożniej, że jeden stan kapłanów, katolików i psów…”


A teraz przykład sprzed dokładnie 70-ciu laty:

25 lipca 1943 r. (…) grupa upowców (…) dokonała mordu na 14 bezbronnych osobach [we wsi Jeziorany Czeskie w Łuckiem]. Wszystkie torturowano około 4-5 godzin (…) Kobietom poodcinano piersi i zmasakrowano twarze, wszystkich dźgano bagnetami. Bestialskiego mordu dokonywano kolejno zaczynając od najmłodszych członków rodziny i kończąc na najstarszych. Podczas mordowania upowcy mówili, że ofiary muszą długo umierać, ponieważ są dobrymi ludźmi. Świadkami było kilku Czechów (…). [„Ludobójstwo…”, s.597].
To co uderza w tych dwóch opisach to wyrafinowane, wielce podobne, do siebie, prawie że identyczne stosowane formy tortur. Czyżby oprawcy z UPA wzorowali się na dawnych hajdamakach? Przecież sformułowanie „Na jedną szubienicę – Lacha i psa”, odwołujące się do hasła koliszczyzny, pojawiło się już w latach 30. XX wieku w jednej z piosenek Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów poświęconej skazanym na śmierć i straconym członkom (OUN).
źródło: www.radiownet.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz