
Sąd uznał za całkowicie bezzasadne zarzuty szkoły wobec rodziców Maćka z Torunia, którzy trafili przed sąd rodzinny po tym, jak ich syn popadł w konflikt z uczniem-Ukraińcem, zwróciwszy mu uwagę za wychwalanie Stepana Bandery. Chłopcu zarzucano nacjonalizm i agresję wobec chłopca z Ukrainy.
W środę 20 listopada br. odbyła się kolejna rozprawa ws. rodziców Maćka z Torunia, wobec których toczyło się postępowanie o ograniczenie praw rodzicielskich. O sprawie wielokrotnie pisaliśmy na naszych łamach. Przypomnijmy, że 10-letni chłopiec zwrócił uwagę ukraińskiemu koledze, że nie powinien wychwalać Stepana Bandery. Doprowadziło to do konfliktu między dziećmi, a w końcu do bójki sprowokowanej przez młodego Ukraińca, po której Szkoła Podstawowa nr 10 w Toruniu skierowała sprawę do sądu rodzinnego, zarzucając dziecku nacjonalizm.
Pracownicy szkoły sformułowali zarzuty po tym, gdy doszło do konfliktu między Maćkiem, a uczęszczającym do szkoły uczniem z Ukrainy, zakończonego bójką. Konflikt miał zacząć się na tle historycznym – Maciek zwrócił młodemu Ukraińcowi uwagę, że nie powinien wychwalać przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery. Według rodziców polskiego ucznia, Ukrainiec zareagował na to agresją i potem wielokrotnie zaczepiał Maćka i opluwał go, między innymi za noszenia ubrań z symboliką „żołnierzy wyklętych”. Według rodziców Maćka to młody Ukrainiec sprowokował bójkę, po której szkoła skierowała sprawę do sądu. Uznano też, że rodzice „Maćka” zasadnie wnieśli skargę na zachowanie nauczyciela, który zastraszał chłopca sądem.
Po stronie Ukraińców stała duża część mediów, szczególnie liberalno-lewicowych, a także część centroprawicowych komentatorów i publicystów.
Według dostępnych informacji, ojciec „Maćka” to były wojskowy, a część rodziny chłopca pochodzi z Wołynia i ocalała z ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego.
Kresy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz