Rumno,
gmina Komarno, pow. Rudki – wieś ze znaczną przewagą ludności
ukraińskiej nad polską, licząca ponad 2500 mieszkańców. W nocy z
2 na 3 czerwca 1944 r. oraz w ciągu kilku następnych dni z rąk UPA
zginęło w tej miejscowości ok. 40 osób. Ukraińcy z OUN-UPA z
sąsiednich wsi obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz za
pomocą siekier, noży i bagnetów zamordowali 27 Polaków i 1 Żyda;
Drapała Zofia, lat 25, torturowana, obcięto jej język i piersi;
tak samo Wandycz Anna, lat 23; Wandycz Zofia, lat 25 miała
zmasakrowane piersi; Maria Wandycz, lat 9, wycięli serce i położyli
obok ciała; Pater Józefa, 21 lat, postrzelona, oblana benzyną i
żywcem spalona; Puńczyszyn Maria, 6 lat, rozpruto brzuszek nożem,
skonała w męczarniach; Kasprzyczak Katarzyna, 30 lat, zarąbana
siekierą; Kasprzyczak Antoni, 2 lata, syn Katarzyny, obuchem
siekiery roztrzaskano mu głowę; Dżugaj Maria, 57 lat, ogłuszona
obuchem siekiery i wrzucona do ognia spłonęła żywcem.
Rodzina
Tadeusza Patera (o przydomku „Steć”) zdołała się uratować
dzięki pomocy sąsiadki Ukrainki. „Rodzice obudzili nas – całą
piątkę – i z tobołkami uchwyconymi naprędce zaprowadzili nas do
rodziny ukraińskiej, jak przypominam sobie – nazywała się Szydło
Katarzyna, przezwisko Gruszka. Uciekając przez ogród wśród
strzelaniny – widzieliśmy płonącą stajnię i stodołę. [...]
Michał Podibka (Karabyn) – zabezpieczył nasz dom, pilnując go;
po powrocie zza Sanu – przechowywał nam krowę i konia (stajnia
spłonęła). Jako sąsiad był dla naszej rodziny życzliwy.
Wdzięczni mu jesteśmy za tę pomoc”. 171 Stanisław Pater, s.
Józefa, wspomina: „Mama z Dorotą i Tadeuszem skryła się w
chacie sąsiadki Naćki, Ukrainki [...] Ta właśnie wdowa, Anastazja
Kałandiak (nazywana Naćka Dykoho) – okazała się do końca
uczciwa, po ludzku, jak wcześniej zapewniała i odważna, na miarę
kobiety-bohaterki (po wyjeździe Polaków wiele wycierpiała od
swoich sąsiadów i ukraińskich organizacji)”. „Kiedy ta okropna
akcja – pisze Józef Pater »Marcinko« – dobiegła końca i
nastał świt – całą czwórką wróciliśmy do domu; na ogrodach
– tam gdzieśmy mieszkali – nie palili i nie mordowali, bo bliscy
sąsiedzi nie pozwolili, nasz sąsiad Ukrainiec, Iwan Pańczyszyn
»Hawryszko«, był dobrym człowiekiem; do swojego domu w czasie
akcji wpuścił mojego ojca, babcię i stryjka Wojtka, którzy tam
siedzieli, aż się wszystko skoń- czyło. Byli jeszcze inni,
udzielający pomocy Polakom, m.in. dwie panie Ukrainki, które wiele
razy informowały Polaków – sąsiadów o zamiarach banderowców;
nawet doniosły – kiedy będą mordować Polaków; ale jak się o
tym mówiło polskim gospodarzom [...] to nie chcieli wierzyć,
odpowiadając: takie rzeczy – odnośnie ohydnego mordowania – nie
mogą nastąpić, a wobec mnie: co ty wiesz, ty jesteś młody.
Później się jednak okazało, niestety, że wszystko było prawdą.
Tymi życzliwymi kobietami były: dwie Anny – Anna Łyszczyszyn
»Bundziowa« i Anna, żona »Fedka«, nazwiska jej nie pamiętam”.
Jan Gerus (wówczas 11-letni) wspomina, jak jesienią 1944 r. sąsiad
Ukrainiec, z którym wybrał się do lasu po drzewo na opał,
uchronił go przed napotkanym uzbrojonym banderowcem, oświadczając,
że Gerus jest jego siostrzeńcem. W trakcie ataku banderowców z 2
na 3 czerwca ocalał też, wówczas 11-letni, Tadeusz Pańczyszyn. W
swojej książce poświęconej wsi Rumno pisze: „wśród
społeczności ukraińskiej znacząca liczba rodzin nie była
zwolennikami uprawianego przez UPA ludobójstwa. Mimo zakazów i
zagrożeń nawet karą śmierci za kontaktowanie się z Polakami,
niektórzy Ukraińcy, zachowując daleko idącą ostrożność,
informowali swoich polskich sąsiadów o nadchodzącym
niebezpieczeństwie. W wyniku tych informacji niektórzy Polacy
przygotowali w swoich ogrodach, sadach i innych miejscach
prowizoryczne schrony do ukrycia swoich rodzin. Dzięki takim często
przemyślnym schronom i kryjówkom uratowało się wiele rodzin”.
Źródło:
Relacja
Tadeusz Patera „Stecia”, [w:] ks. T. Pater, Oczyma i sercem. Wieś
Rumno w latach 1939–1945, t. 2, Przemyśl 2000, s. 85;
Relacja
Stanisława Patera, ibidem, s. 117;
Relacja
Józefa Patera, ibidem, s. 80; Relacja Jana Gerusa, ibidem, s.
183–184; Tadeusz Pańczyszyn, Rumno: pomnik pamięci 1944–1945,
Przemyśl 1998, s. 103; zob. też: Mieczysław Pabis, Zginęli, bo
byli Polakami. 60. rocznica ukraińskiego ludobójstwa w Rumnie,
„Nasz Dziennik”, 16 III 2004.
Siekierka
Szczepan, Komański Henryk, Bulzacki Krzysztof: Ludobójstwo dokonane
przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie
lwowskim 1939 – 1947; Wrocław 2006. s. s. 831, 844
Dobrze sie dowiedzieć, że ukraińscy sąsiedzi zachowali człowieczeństwo,chocby w części.
OdpowiedzUsuń