środa, 22 kwietnia 2020

Wspomnienia Stanisława Osieckiego


Urodziłem się 20 października 1927 roku w Kuropatnikach powiat Brzeżany, w rodzinie chłopskiej. Rodzice moi Jan Osiecki i Maria z d. Adamów posiadali 7 ha gospodarstwo rolne. Od 7 roku życia uczęszczałem do szkoły w Kuropatnikach. Do 1939 roku do szkoły zgodnie uczęszczali razem Polacy i Ukraińcy. Z chwilą wybuchu wojny zaczęły się szykany i prześladowanie ze strony ukraińskich uczniów. Z tego powodu w 1940 roku gdy byłem już w 6 klasie przestałem chodzić do szkoły.

Przed wybuchem II Wojny Światowej pomiędzy ludnością polską a ukraińską powstawały konflikty na tle narodowościowym, które to przeradzały się w akty agresji wymierzone przeciwko ludności polskiej. I tak w latach 30-tych palono sterty ze zbożem w majątkach, które były własnością Hrabiego Potockiego. Sprawcami tych czynów byli wyłącznie nacjonaliści ukraińscy. Pamiętam jak były powoływane Straże Społeczne przeznaczone do dozoru tego mienia. Kilka dni przed wybuchem wojny Ukraińcy zamordowali w lesie Michała Kmiecia, gajowego z Kuropatnik. Obnażyli go do bielizny i zakopali, odbierając też jego pistolet służbowy.
W 1939 roku kiedy wybuchła wojna ja miałem 12 lat.
Przed wkroczeniem wojsk sowieckich na okres około 24 godzin Ukraińcy ustanowili władzę ukraińską. Oflagowali narodowymi flagami budynki użyteczności państwowej takie jak szkołę w Kuropatnikach. Z chwilą wybuchu wojny została powołana Obrona Narodowa składająca się z młodzieży w przedziale wiekowym 16 - 25 lat. Oddział taki został sformowany w naszej wiosce a siedzibą jego była szkoła podstawowa, nowo wybudowana, piętrowa. W tym okresie oddział przebywał wewnątrz szkoły. 18 września w godzinach rannych Ukraińcy dokonali napaści na ten budynek. Atak ich został odparty przez członków Obrony Narodowej.
17 września 1939 roku wojska sowieckie zajęły koszary wojskowe w Brzeżanach. Automatycznie zmieniły się rządy. Rosjanie i Ukraińcy przejęli wszystkie stanowiska w urzędach, szkołach i innych instytucjach. Słyszałem opowieści o faktach morderstw dokonywanych na żołnierzach polskich, którzy powracali z frontu po Klęsce Wrześniowej w 1939 roku. Żołnierze ci przechodząc przez wioski ukraińskie byli mordowani przez nacjonalistów ukraińskich, odbierano im dobytek i broń.
W dniu 10 lutego 1940 roku osobiście widziałem ze swoim ojcem jak Rosjanie wywozili naszych znajomych t.j. pana Sawicza Mariana, który był leśniczym z rodziną i gajowego Gawrona imienia nie pamiętam z rodziną. Tego samego dnia z kolonii Kuropatniki-Seńków zostało wywiezionych wiele rodzin. Rosjanie przyjechali około godziny 4 rano i przystąpili do deportacji. Każdej rodzinie dawali 30 minut na zabranie dobytku. Wszystkich ładowali na sanie i wywozili do miejscowości Kozowa na stację kolejową, na której czekały wagony towarowe. W Kozowie mieszkańcy byli ładowani na wagony i wywożeni na Sybir. 4 lipca 1941 roku kiedy to wojska hitlerowskie wkroczyły na tereny dawnej Rzeczpospolitej, były serdecznie witane przez ludność ukraińską. Od tego momentu ludność polska jak i żydowska zaczęła przeżywać gehennę. W pierwszą niedzielę lipca 1941 roku byłem naocznym świadkiem morderstw na ludności żydowskiej w miejscowości Brzeżany. Morderstw tych dokonywali zebrani z całego powiatu Ukraińcy. Od 16-tego roku życia nosili oni na rękawach opaski z napisem "Wojsko Ukraińskie". W całym mieście byli również hitlerowcy. Miejscowi Ukraińcy mieli dobre rozeznanie gdzie w Brzeżanach mieszkają żydzi i wręcz masowo dokonywali morderstw przez bicie kijami i innymi przedmiotami, które mieli pod ręką. Mordy te dokonywali zarówno w mieszkaniach jak i na mieście. Przykładowo robili tzw. "ścieżki zdrowia", przez które gonili osoby płci męskiej narodowości żydowskiej. Bili ich gdzie popadnie i nie patrzyli czy wśród nich są dzieci. Żołnierze Wermachtu obserwowali te sytuacje i utrwalali je na kliszy fotograficznej. Niemcy przyjmowali postawę bierną a cała inicjatywa spoczywała na Ukraińcach. Żydzi błagali Ukraińców żeby darowali im życie, jednak prośby i wręcz uniżanie się nie dawało żadnego rezultatu. Nie jestem w stanie podać liczebnie ilu wówczas Żydów zostało zabitych.
Po masakrze Żydów w miejscowości Brzeżany, mój kuzyn został również zamordowany przez Ukraińców. Fakt ten miał miejsce po około 7 dniach od zajścia w Brzeżanach. Mój kuzyn Józef Adamów były żołnierz Marynarki Wojennej w stopniu bosman mat. Udał się on rowerem z Kuropatnik do miejscowości Kozowa. Został schwytany i zamordowany przez oddanie strzału z bliskiej odległości w skroń. Następnie został rozebrany do bielizny a zwłoki jego zakopano na polu ziemniaków niedaleko miejscowości Kozówka. Rodzina odnalazła ciało i zabrała je do domu w Kuropatnikach. Na drugi dzień odbył się pogrzeb. W ceremonii pogrzebowej brała udział dość duża grupa mieszkańców Kuropatnik. Fakt ten przyjął jakby miejsce cichej manifestacji bez przemówień lub wyrażania w inny sposób tej tragedii, z obawy przed mogącymi wyniknąć konsekwencjami ze strony Niemców lub Ukraińców.
W latach 1943-1945 dokonywano masowych morderstw na ludności polskiej. I tak w dniu 23-01-1944 r. w miejscowości Buszcze powiat Brzeżany dokonano morderstwa na Polakach, którzy to szukając schronienia ukryli się w kościele i tam zostali wszyscy zamordowani. Odbyło się to w ten sposób że kościół został spalony z osobami, które schroniły się w kościele. Aktu tego bestialskiego mordu dokonali Ukraińcy. O tym fakcie było głośno w kręgach ludności polskiej. Najtragiczniejszą w historii Kuropatnik była noc z 3 na 4 kwietnia 1944 roku, kiedy to nacjonaliści ukraińscy chodząc od domu do domu zamordowali 24 mężczyzn. Osobiście widziałem zamordowanego Olejnika Jana. O pozostałych zabitych dowiedziałem się od innych osób. Następnego dnia wszyscy mężczyźni z naszej wioski uciekli do Brzeżan i tam w opuszczonym mieszkaniu przeczekaliśmy do chwili wyjazdu na zachód. W czasie gdy przebywaliśmy w Brzeżanach, Niemcy zmuszali wszystkich do budowy fortyfikacji i tak około dwóch tygodni ja sam też byłem zmuszony do kopania okopów. Z obawy przed nacjonalistami ukraińskimi wyjechaliśmy z rodziną do Łęku Tarnowskiego w powiecie tarnowskim. Przebywaliśmy tam półtora roku. W tym czasie działałem w Armii Krajowej. Oddział nasz ochraniał fabryki i inne strategiczne obiekty. Gdy pod koniec 1945 roku dowiedzieliśmy się że wszyscy z Kuropatnik przyjechali transportem na Ziemie Odzyskane postanowiliśmy do nich dołączyć.
Prezentowane wspomnienia są historiami osób urodzonych na Kresach, które postanowiłem spisać i opublikować. Celem tych wspomnień jest utrwalenie pamięci o tamtych latach, wydarzeniach i ludziach, którzy w tych ciężkich czasach tak wiele przeżyli.
Wielu w swoich relacjach opowiada o zbrodniach popełnionych przez nacjonalistów ukraińskich. Uważam za konieczne, póki żyją jeszcze świadkowie tych zbrodni, że wydarzenia te należy ocalić od zapomnienia, w imię prawdy historycznej. Bez zrozumienia istoty nacjonalizmu ukraińskiego nigdy nie dojdzie do porozumienia między narodami polskim a ukraińskim.
Wspomnienia te spisywałem dość dawno, około 6 lat temu. Już wtedy bardzo wiele osób, które mogły podzielić się swoją wiedzą odeszło do wieczności. A szkoda, bo utraciliśmy część naszej historii.
Marcin Horbacz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz