W bibliotece Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Bartoszycach - polskiej placówki oświatowej nadzorowanej przez polskie instytucje i finansowanej z polskiego budżetu - propaguje się banderyzm, UPA, a nawet samego Stepana Banderę.
Zespół Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Bartoszycach (woj. warmińsko-mazurskie), popularnie nazywany „szkołą ukraińską”. Państwowa placówka, finansowana ze środków publicznych, w której uczy się ponad setka dzieci m.in. pochodzących z rodzin ukraińskich. Jak każda szkoła posiada bibliotekę – głównie na potrzeby uczniów. Nie każda jednak ma w swoich zbiorach publikacje gloryfikacje banderyzm, UPA i samego Stepana Banderę. Taką, jak książki „Stepan Bandera i Ja” oraz „Sotnik >Burłaka<”.
"Stepan Bandera i Ja"
Książka „Stepan Bandera i Ja” trafiła do biblioteki szkoły w Bartoszycach wiosną br. w ramach pakietu, w skład którego wchodziły inne publikacje z tej serii (m.in. Taras Szewczenko i Ja, Iwan Mazepa i Ja). Natrafił tam na nią dziennikarz Tomasz Maciejczuk, który zdobył materiały dotyczące banderowskich materiałów propagandowych z tej szkoły.
W książce Bandera przedstawiony jest jako „symbol ukraińskiego patriotyzmu”.Poruszono w niej m.in. wątek postawienia go przed polskim sądem – pokazując go jako mężnego ukraińskiego patriotę, znoszącego ciężkie przesłuchania oraz „fizyczne i psychiczne męki” z rąk polskich „katów”. Odnosząc się do procesu warszawskiego, w efekcie którego lider OUN, oskarżony ws. zamachu na ministra Pierackiego, został skazany na karę śmierci (później zamienioną na dożywotnie więzienie) napisano, że poprzez publikowanie w prasie mów oskarżonych „polska władza starała się pokazać się przed światem zachodnim jako państwo demokratyczne”. Zaznaczając, że w ten sposób zarazem „informowała świat o ukraińskim narodzie”. Tekst wyraźnie sugeruje również, że Stepan Bandera nie miał żadnego związku z faszyzmem – podkreślając, że w czasie II wojny światowej przebywał on w niemieckim obozie koncentracyjnym. Książka zawiera także szereg symboli banderowskich, a także pełny tekst „dekalogu ukraińskiego nacjonalisty”.
Zbrodniarz bohaterem
To jednak nie jedyna publikacja tego rodzaju dostępna dla dzieci ze szkoły w Bartoszycach. Znajduje się tam także pierwsza książka z serii „Bohater UPA” pt. „Sotnik Burłaka”, poświecona dowódcy jednej z sotni UPA, Wołodymyrowi Szczygielskiemu.
Sotnia dowodzona przez „Burłakę” 6 sierpnia 1944 r. zamordowała 42 Polaków w Baligrodzie. Zbrodnia ta była częścią planowanego ludobójstwa na Polakach na obszarze Małopolski Wschodniej. Członkowie jego oddziału są również podejrzewani o zamordowanie grupy Polaków, których grób odnaleziono niedawno w Jaworniku Ruskim. Za przestępstwa popełnione na terenie Polski został skazany na karę śmierci.
Głównym redaktorem tej książki był znany negacjonista wołyński i gloryfikator banderyzmu Wołodymyr Wiatrowycz, obecnie szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, który jest również autorem jednego z rozdziałów. Innym jest Bohdan Huk, którego ekspertyza jako biegłego doprowadziła do umorzenia postępowania ws. grupy Ukraińców, którzy sfotografowali się w przemyskiej galerii handlowej z flagą OUN-UPA, wykonując przy tym faszystowskie gesty. Duża część z nich posiadała Karty Polaka. Huk zasłynął jednak przede wszystkim ze swoich wypowiedzi, które pokazują, że jest on w istocie ukraińskim szowinistą, gloryfikatorem banderyzmu, oskarżającym Polski Rząd w Londynie o plany eksterminacji ludności ukraińskiej.
"Dlaczego ukraińskie dzieci mają się wstydzić, że Bandera i Szuchewycz to ich bohaterowie?"
Maciejczuk zarejestrował również rozmowę z dyrektorką szkoły, Lubomirą Tchórz. Podkreśla ona, że program szkoły jest ukierunkowany na kształtowanie dzieci w duchu patriotyzmu ukraińskiego. Zapewnia także, że dzieci wiedzą, że na hasło „Sława Ukrajini!” odpowiada się „Herojam Sława!”.
Nieoficjalnie dyrektorka zaznaczyła, że wspomniane publikacje nie są w Polsce zabronione. Dyrektorka nie widzi problemu w tym, że w książce nt. „Burłaki” nie ma wzmianki o mordzie w Baligrodzie. Zapytana o Banderę odpowiedziała, że „każdy naród ma swoich bohaterów”.
- My traktujemy Banderę jako człowieka, który niósł ideę wolności – wolności państwa, wolności obywateli Ukrainy. Dla nas to jest ważne – mówiła Tchórz zaznaczając, że podczas „tego co się działo na Wołyniu” Bandery tam nie było, ponieważ przebywał w obozie koncentracyjnym. – Nie można kogoś oskarżać za to, że kochał swoją ojczyznę – dodała, wymieniając w tym kontekście także dowódcę UPA i zbrodniarza, Romana Szuchewycza. Kwestię współpracy Bandery i Szuchewycza z hitlerowskimi Niemcami tłumaczyła zaś tym, że były to „trudne czasy”, a „sojuszników można mieć różnych, żeby być jak najszybciej wolnym państwem”.
Zobacz także: Historyk: Bandera dowodził rzezią Polaków z uwięzienia
– Jeśli będzie nieumiejętnie prowadzona polityka informacyjna na temat historii, a szczególnie w mediach, gdzie osoby niekompetentne sieją propagandę, to może dojść do jakiegoś konfliktu – mówiła dyrektorka. Zapytana o kwestię rzezi wołyńskiej zaznacza, że każdy ma prawo do swojego państwa i Ukraińcy, tak jak Polacy, mieli prawo o nie walczyć. W kontekście filmu Wołyń uznała, że młodzieży należy wytłumaczyć, że przyczyną „tragedii” było „nie tylko to, że Polacy mieszkali na ukraińskich ziemiach”, ale też to, co działo się 100-200 lat wcześniej. Podkreśliła, że politycy nie powinni zajmować się tą sprawą i wyraźnie zaznaczyła, że w jej szkole uczniowie nie są agresywnie nastawieni do Polaków. – A co zrobią w polskich szkołach, jak będą kształtować patriotyzm, czy patriotyzm ma się budować tylko poprzez wychowywanie dzieci w nienawiści do innych – moim zdaniem nie tędy droga – mówiła Tchórz.
Przeczytaj: Ukraiński historyk: Polska traktowała Ukrainę jak Francja Maghreb, a UPA to ukraińskie AK
Zapytana, czy ukraińskie dzieci powinny wstydzić się tego, że dla nich bohaterami są Bandera i Szuchewycz odpowiedziała: - A dlaczego mają się wstydzić? Dlatego, że walczyliśmy o wolność?. Z kolei odpowiadając na pytanie o ludobójstwo na Wołyniu stwierdziła: -A ile było sytuacji Polsce, gdy też zabijano inne narodowości i nacje. I trudno się przyznawać do tego… To jest za słabo udokumentowane, żeby mówić o ludobójstwie.
„Nie tylko Polacy ginęli na Wołyniu”
Portal Kresy.pl skontaktował się z Lubomirą Tchórz. W rozmowie dyrektorka szkoły początkowo zaprzeczała, jakoby wspomniane książki znajdowały się w zbiorach biblioteki. Później przyznała, że mogły się tam znajdować, ale zapewniła, że nie były one ani używane ani wypożyczane przez uczniów. Jak oświadczyła, nie zostały one przez szkołę zakupione, ale przysłane przez którąś z ukraińskich delegacji. Lubomira Tchórz deklaruje także, że treści dotyczące UPA i jej podobne, nie są poruszane w rozmowach z dziećmi, ponieważ są one za małe, a ponadto szkodzą one pozytywnym stosunkom polsko-ukraińskim. Zapewnia, że dzieci są wychowywane w szacunku do innych. Odnosząc się do książki „Stepan Bandera i Ja” powiedziała, że jej ocena zależy od tego, jak pokazuje się w niej ukraiński patriotyzm. Zapytana o stosunek do sprawy w kontekście uchwały wołyńskiej Sejmu RP i planów penalizacji banderyzmu odpowiada: – Politykiem nie jestem i w politykę i propagandę polityczną się nie wtrącam. W znaczeniu kontrowersji czy jakiejś wrogości polityka mnie nie interesuje. Zaznacza przy tym, że w Polsce nie tworzy się żadnych antyukraińskich dokumentów.
Jej zdaniem, posiadanie tego rodzaju publikacji absolutnie nie jest wyrazem jakichkolwiek postaw antypolskich ani propagowaniem banderyzmu. – Nie wychowujemy dzieci w duchu nienawiści, ani polityki antypolskiej – mówi Tchórz. Przyznaje jednak, że „być może” opisywane publikacje rzucają cień na te deklaracje.
Odnosząc się do sprawy Wołynia zaznaczyła: „tam przecież też ginęli Ukraińcy, to była tragedia dla obu narodów, tam nie tylko Polacy zginęli”. Nie przyznała, że rzeź wołyńska była ludobójstwem. - Nie jestem historykiem ani politykiem, więc daleka jestem od tych spraw – dodaje. – Były to czasy tragiczne, trudne i z jednej i z drugiej strony to wszyscy wiemy. Nie odpowiadamy za to, co robili nasi przodkowie – powiedziała Kresom.pl Tchórz. Odnosząc się do obecnej polityki władz Ukrainy, gloryfikującej UPA, Banderę i Szuchewycza powtórzyła, że „każde państwo ma swoich bohaterów i tak formułuje sobie swój światopogląd”. Zaznacza, że szanuje poglądy innych i nie zamierza nikomu niczego narzucać.
„Może jakiś egzemplarz ‘Mein Kampf” sprowadzą?”
W rozmowie z Kresami.pl sytuację skomentował poseł Kukiz’15 i Endecji, Tomasz Rzymkowski. Jego zdaniem, mamy do czynienia ze skandalem:
- To skandal. To, że te książki zostały przysłane za darmo np. z ukraińskiego IPN, i zostały umieszczone w księgozbiorze szkolnym świadczy o jakiejś kompletnej ignorancji władz szkoły czy tych, którzy do tego dopuścili. Te książki jawnie szkalują naród polski i zakłamują historię. Materiały te nie powinny się znaleźć w polskiej placówce oświatowej.
- Nie wiem, czy tamtejsi bibliotekarze specjalizują się w ogóle w takich skandalicznych materiałach trącących systemami totalitarnymi. Niedawno zdjęto prawa autorskie rządu bawarskiego do „Mein Kampf” – może zamówią jakiś egzemplarz do tej szkoły? Ta sytuacja jest absurdalna. W bibliotece szkolnej powinny być lektury szkolne, książki przedmiotowe, a nie materiały czysto ideologiczne, które na siłę tworzą mit państwa ukraińskiego – dodaje poseł Kukiz’15.
Rzymkowski podkreśla, że sytuacja ta pokazuje konieczność zmiany ustawy o IPN wprowadzającej penalizację propagowania ideologii banderowskiej w Polsce.
- Oprócz zbrodni komunistycznych i nazistowskich ustawę trzeba uzupełnić o zbrodnie ukraińskich nacjonalistów i ukraińskich formacji kolaborujących z III Rzeszą. Stepan Bandera podpada pod dwie kategorie: to zbrodniarz i nacjonalista ukraiński, a równocześnie osoba, która firmowała kolaborację z III Rzeszą.
Przeczytaj także:
Portal Kresy.pl skontaktował się w sprawie banderowskich publikacji z Kuratorium Oświaty w Olsztynie, a także z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Do czasu publikacji artykułu instytucje te nie odpowiedziały jednak na nasze pytania i nie odniosły się do sprawy.
[AKTUALIZACJA)
Już po opublikowanu artykułu, Warmińsko - Mazurski Kurator Oświaty odniósł się do sprawy banderowskich materiałów propagandowych z biblioteki szkolnej w Bartoszycach.
Nagranie rozmowy z dyrektorką zostało zamieszone w sieci w programie ukraińskiego dziennikarza i blogera, Anatolija Szarija:
Marek Trojan / Kresy.pl, współpraca Tomasz Maciejczuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz