Korespondencja z Kijowa.
W przyjacielskich relacjach między Izraelem i Ukrainą nie ma miejsca na wypowiedzi antysemickie skrajnie nacjonalistycznej „Swobody” – oświadczył kierownik działu krajów Eurazji MSZ Izraela - Jakow Liwne. Zdaniem urzędnika żydowskiego antysemityzm nie jest problemem żydowskim lecz tych krajów, gdzie to zjawisko ma miejsce. Ukraina nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o nastroje antysemickie. Dlatego państwo izraelskie jest zaniepojone wejściem „Swobody” antysemity Oleha Tiahnyboka do składu parlamentu ukraińskiego.
Izrael bardzo pilnie obserwował Ukrainę podczas wyborów parlamentarnych w październiku br. A teraz, gdy „Swoboda” będzie wpływała na kurs polityczny kraju, Izrael będzie starał się alarmować świat o tendencjach antysemickich w Kijowie. Ale równocześnie kierownictwo Izraela ma nadzieję na pozytywne zmiany wewnątrz „Swobody”.
Nadzieja umiera ostatnią, ale to, iż spadkobiercy OUN-UPA się zmienią na Ukrainie jest marna. Teraz watażki neobanderowskiej „Swobody” po prostu starają się kamuflować swoje poglądy antysemickie i antypolskie. Chodzi o to, iż neobanderowcy Tiahnyboka zdają sobie sprawę, iż światowe wpływy żydowskie źle wpłyną na wizerunek neonazistów ukraińskich na świecie, jeśli będą otwarcie głosić swój antysemityzm. Natomiast w sprawach polskich ataman Tiahnybok jest ostrożny, aby nie stracić wsparcie idiotów pożytecznych na kierowniczych stanowiskach w Warszawie, a przede wszystkim w szeregach PiS-u innego wodza Jarosława Kaczyńskiego.
Ale najwazniejszyn celem politycznym „Swobody” teraz jest wygranie wyborów prezydenckich na Ukrainie w 2015 roku. Czy pożyteczni idioci znad Wisły będą wspierać neobanderowca Tiahnyboka w jego kampanii prezydenckiej pokaże niebawem czas.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Za: Ks. Tadeusz
Isakowicz-Zaleski |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz