niedziela, 29 grudnia 2019

Relacja Antoniego Mariańskiego



Byłem świadkiemJa byłem świadkiem napadu banderowców na Janówkę, Stanisławówkę, Radomle. Przez te wsie banderowcy musieli przejść, by zaatakować Zasmyki – dość silny ośrodek samoobrony. Do Zasmyk napastnicy nie doszli. W tych trzech wioskach zdążyli zamordować 57 osób, przede wszystkim dzieci, matki i starców.

 Młodzi, zdrowi, byli na pasterce w kościele w Zasmykach, bowiem był to pierwszy dzień Bożego Narodzenia 1943 roku. Moja cioteczna siostra – Lucia – zdążyła uciec z Janówki. Przebiegła pięć kilometrów boso, po śniegu grubości około pół metra, z półtorarocznym, obcym, dzieckiem na ręku. Żyje. Ja i ona jesteśmy w tej chwili jedynymi dokumentami świadczącymi o tym morderstwie. Żadne wywody Drozdów, czy innych tego rodzaju naukowców, nie przekonają mnie, że nie było to ludobójstwo. Następnego dnia, tj. 26 grudnia 1943 roku, był „odwet”. Duży oddział polski liczący około stu żołnierzy zrobił tak zwany rajd po ukraińskich wsiach. Strach jaki przeszedł po Ukraińcach można tylko sobie wyobrazić. Ale tylko strach. Nie padł ani jeden strzał. Ani jeden włos nie spadł z głowy Ukraińcom. Był to tylko strach. Oto jedynie chodziło, by postraszyć. I to nazywa się odwetem. Każda inna opowieść każdego „historyka” będzie dla mnie tylko zwykłą legendą, opowiedzianą pod tak zwaną publiczkę. A ile wsi na Kresach zostało zniszczonych, których nieliczni świadkowie już dawno odeszli, nie pozostawiając po sobie żadnych zapisków? A „naukowcy” podobni do Drozda czy Motyki piszą i piszą. Ja mogę zapytać co zawinił ociemniały Majewski (nazwisko prawdziwe) i jego żona Aleksandrowa – (moi dalecy kuzyni) tak mówiliśmy na nią – że idąc w poszukiwaniu swoich dorosłych dwóch synów (zamordowanych przez banderowców), zostali zamordowani w lesie lityńskim, a ciała porzucono na pożarcie dzikiej zwierzynie.
Mogę zapytać również co zawinili ojciec mojej żony, chrzestny ukraińskiego dziecka, chrzczonego w cerkwi, i trzej jej bracia w wieku 12,16,19 lat, których zamordowano, gdzieś zakopano, którzy do dzisiaj nie mają nawet krzyżyka na swojej mogile? Niewiadomo w ogóle gdzie zostali zakopani. Co zawiniła inna też rodzina, nazwiska nie podaję, że wszystkich – dzieci i dorosłych – zamordowano, a ciała wrzucono do studni. Do dzisiaj ta już zasypana studnia jest dla nich grobem. Ani pomnika, ani tablicy, ani nawet krzyżyka na „grobie” nie ma. I co o tych morderstwach mogą pisać, czy mówić „profesorowie” i wszelkiego rodzaju „naukowcy”, a szczególnie ci, których bracia byli Kainami?
Są pretensje, że prof. Ryszard Szwłowski nie pisze o zbrodniach dokonanych na Ukraińcach. Ot, pytanie, które świadczy tylko o znajomości faktów, moralności piszącego. Czy ten kto się broni musi być od razu zbrodniarzem? Czy w Kisielinie bronili się zbrodniarze? Czy w Porycku bronili się zbrodniarze? Czy w Janówce, Stanisławówce, Radomlu bronili się zbrodniarze? Czy ów rajd w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, o którym wspomniałem wyżej, to była zbrodnia? Ale zbrodniarzami na pewno są ci, którzy napadali na te wsie! Zbrodniami są morderstwa dokonane na niewinnych, bezbronnych, ludziach. Antoni Mariański

http://forum.wprost.pl/glowne/URL?w=134810&direct=2

za: http://wdonajski.za.pl/RADOMLE_JANOWKA/inne_wspomnienia_relacje.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz