środa, 25 grudnia 2019

Relacja Ryszarda Romankiewicza


Napad na Radomle Janówkę Stanisławówkę 25.12.1943 r. 
 List od brata
Kochany Bracie!
[.. ]Jeżeli chodzi o 
tragiczny dzień Bożego Narodzenia, to mogę dodać jeszcze co pamiętam.



 Napad rozpoczął się ok. godz. 8-ej. Ukraińcy szli tyralierą prowadząc ostrzał. Kule zapalające wznieciły pożary budynków. Mieli też gniazda karabinów maszynowych na samochodach, które szybko przemieszczały się w kierunku ich natarcia. Ludzie w popłochu uciekali. Pod ich naporem, nasza samoobrona ciągle wycofywała się pozostawiając rannych i zabitych Punkt kulminacyjny nastąpił, kiedy banda zajęła całą Janówkę i znalazła się u styku Stanisławówki, skąd prowadziła droga do Zasmyk. Tak jak mnie opowiadał twój ojciec, zebrali się oni w wielką gromadę, krzycząc "idem na Zasmyki". Wtedy nasi partyzanci, którzy wycofali się i aktualnie znajdowali się między Janówką a Zasmykami, w rejonie owego lasku,prali do nich, to znaczy w tą gromadę, z całej mocy. Mówił wujek,który dysponował automatem, że za każdą serią widział jak w tłumie powstawała pusta przestrzeń, jak przecinka w lesie. Tam ich padło dużo i po kilku próbach "ura idem na Zasmyki" powstało zamieszanie i wreszcie ucieczka. Wcześniej nadleciał z Białoszewa niemiecki samolot, który ostrzelał pozycje Polaków. Właśnie od kuli z tego samolotu zginął mój ojciec.Stryj Stasiek widział jak Tatuś jeszcze przeżegnał się i upadł na ziemię. Wlot kuli i wylot świadczył, że był to pocisk z samolotu.[... ]Jeszcze jeden epizod. Stryjek Stasiek, który był doskonałym strzelcem,[.... ] znając teren przedostał się na tyły wroga i celnym strzałem kład każdego kto zbliżył się do jego zabudowań. Stryjek Fredek stracił stodołę wraz ze zbożem, paszą oraz utuczone świnie, których nie zdążył wypuścić z obory. Konie i krowy były wypuszczone i uratowały się. Wasze budynki ocalały , ponieważ stały na uboczu.- Rysiek -3.08.2010r.
[Nazwisko Romankiewicz-przypis wpisującego ]

PS.
Przyrodni brat Władka Romankiewicza, Czesław Lenkowski był przy zabiciu popa w Zadybach.
[Znaleziono przy nim zrabowane w polskich kościołach
ornaty i inne rzeczy-przypis wpisującego ] 
Więcej szczegółów można znaleźć w książce --L.Kulińskiej-"Dzieci Kresów"II str.195-wspomnienia
pt."Moje Radowicze".
ze strony 27wdpak


http://wdonajski.za.pl/RADOMLE_JANOWKA/wsp_R_Romankiewicz.html

3 komentarze:

  1. W dniu 25 grudnia 1943 roku zginął z rąk UPAdlińskich nacjonalistów Bolesław Gissyng, brat mojego dziadka Józefa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak wspomina K. Doliński: Około 12-tej ruszyliśmy od czoła do ataku, a z boku na całej długości Zasmyk ruszył atak z Zasmyk. A Zasmyczanie byli nie tylko zaprawieni w boju, ale ruszyli na pomoc , sąsiadom i krewnym mieszkającym w Janówce. Bolek Gissyng, sympatyczny i wesoły chłopak rwał się do przodu, bo tu przecież mieszkała jego sympatia, prawie narzeczona Lodzia Czechowska, urodziwa dziewczyna. I zginął nieomal koło jej domu skoszony serią z ukraińskiego automatu. Kontratak Polaków okazał się bardzo skuteczny. M. Śladewska: Rozpoczęto zbijanie prowizorycznych trumien i przygotowywano do pogrzebów. Do mieszkania babci wniesiono i ułożono w pokoju, w którym spotykało się dowództwo, sześciu zamordowanych. Wśród nich był nasz dobry znajomy z Radowicz Romankiewicz ( Antoni – red)- ojciec, ten który jako pierwszy wszedł w skład oddziału samoobrony, następnie Gisyng Bolesław, później zabrała go rodzina. Nasz kuzyn Stanisław Grochowski został zamordowany w wyjątkowo okrutny sposób, przywieziono go bez butów. Ciężko ranni umierali. B. Szarwiło: Atakujących nas Ukraińców było prawdopodobnie koło dwóch tysięcy, w tym ponad dziesięć sotni przeszkolonych żołnierzy, nie wykluczone że przez Niemców, na to wskazywało zarówno uzbrojenie jak i mundury. To były święta których nie można zapomnieć. 48 trumien z Janówki i Radomla spoczęło dzień po świętach w zamarzniętej wołyńskiej ziemi. Zginęło siedmiu partyzantów, Stanisław Grochowski, Stefan Dulba, Bolesław Gissyng, reszty nie znałem. Zginął również brat żony, Antoni Romankiewicz właściwie po bitwie. Czterech było rannych, Bonek Sakowicz, Antoni Kwiatkowski i dwóch młodych chłopaków ( w tym Kazimierz Doliński – red). Był to dowód na to, że „Rudyj” o nas nie zapomniał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jan Wernik z m. Wierzbiczno woj. wołyńskie opowiada m.in. o Bolesławie Gissyngu z Zasmyk, który był bratem mojego dziadka Józefa. ..."Ale następna odsiecz poszła partyzantka do Janowej Doliny (tutaj błąd rozmówcy, powinno być Janówki). Tam zginął Bolek Gising (właśc.Gissyng). Jak umierał, bo był ciężko ranny ten Boluś, to powiedział, że: Powiedz w przyszłości pokoleniu zaco śmy ginęli. Ginęliśmy za obronę ludności polskiej. Za sprawiedliwą i wolną Polską".

    OdpowiedzUsuń