sobota, 4 września 2021

Dzieci na Trupim Polu




    Archeolodzy odnaleźli na Wołyniu mogiły z ciałami 500 Polaków. To ofiary makabrycznej zbrodni UPA.- Ułożyli nas rzędami na ziemi i przestawili pepesze na ogień pojedynczy. Najpierw leżała moja ciocia, potem mama i ja. Mama mnie objęła. Usłyszałem strzał, potem następny. Mama zacharczała i jej ręka nagle stężała. Moją głowę i kark ochlapała jej krew. Modliłem się. Usłyszałem jednak, że kolejny strzał padł już za mną, zabijając kolejną osobę - opowiada Aleksander Pradun, który jako 13-letni chłopiec przeżył pacyfikację wsi Ostrówki na Wołyniu.




    Przeżył, bo oprawca się pomylił i, widząc krew matki na jego głowie, uznał, że chłopiec także nie żyje. Pomiędzy zabitymi Pradun przeleżał jeszcze godzinę. Słyszał, jak upowcy dobijają kolbami rannych i krzyczą "Tu leżą zabite polskie gęby!".
    - Gdy odeszli, podniosłem się z ziemi. Wokoło kilkaset trupów. Zawołałem: kto żyw, niech ucieka! Wstało jeszcze kilka osób i odeszliśmy w stronę płonącej wsi - mówi Pradun. - Choć minęło 70 lat, nadal trudno o tym wspominać. Ten straszliwy krzyk kobiet, płacz dzieci biegających po zakrwawionych ciałach, huk wystrzałów...
    Mieszkańcy wsi Ostrówki i Wola Ostrowiecka zostali zamordowani 30 sierpnia 1943 roku. W sumie w obu miejscowościach i okolicy UPA mogła zabić nawet 1700 Polaków. Polscy archeolodzy właśnie odnaleźli cztery mogiły. Dwie niewielkie, w których w sumie leży pięć osób, i dwie zbiorowe, w których znajduje się około 500 ciał.
    W jednej z nich, na tak zwanym Trupim Polu, leży 250 kobiet i dzieci, między innymi członkowie rodziny Praduna.
    - W pobliżu znaleźliśmy dużą ilość łusek. Użyto tam wielu rodzajów broni, co dowodzi, że zbrodni dokonała formacja partyzancka. Inne naboje były wbite w ziemię, prawdopodobnie wcześniej przeszyły ciała leżących ludzi - mówi archeolog Olaf Popkiewicz.
    Archeolodzy czekają na pozwolenie ukraińskiego MSW na ekshumację. A czasu jest niewiele, na 30 sierpnia zaplanowano pogrzeb ofiar. Na miejscu ma także stanąć pomnik, który 30 września mają odsłaniać prezydenci Bronisław Komorowski i Wiktor Janukowycz.
    Obie strony uspokajają. - Oczekujemy, że pozwolenie na prace ekshumacyjne zostanie wydane już w przyszłym tygodniu. Mieliśmy niewielką zwłokę z dokumentacją. Zdążymy - mówi Wołodymyr Dołżyński ze Służby Archeologiczno-Architektonicznej we Lwowie współpracującej z polską Radą Pamięci Ochrony Walk i Męczeństwa (RPOWiM).
    - Pracę nad budowaniem drogi do Ostrówek i porządkowaniem miejsca pochówku trwają zgodnie z harmonogramem. Będziemy gotowi na czas - dodaje Andrij Melnyk z wołyńskiej obwodowej administracji. W polskiej RPOWiM dowiedzieliśmy się, że pozwolenie ma zostać wydane lada chwila. Tak, aby 22 sierpnia polscy archeolodzy mogli wrócić na Wołyń i dokonać ekshumacji. Zajmą tydzień, a potem ruszy budowa pomnika.
    Sprawa wywołuje jednak opór ze strony ukraińskich nacjonalistów. Anatolij Witiw, radny obwodu wołyńskiego z partii Swoboda, twierdzi, że "Ukraińcy są tolerancyjnym narodem i szanują wszystkie ofiary walk wyzwoleńczych". - Jesteśmy jednak przeciwni przekręcaniu faktów. Polacy obiecali, że po otwarciu pomnika polskich ofiar w Hucie Pieniackiej zostanie otwarty pomnik ofiar ukraińskich w Sahryniu. Dziś stawiają nowe warunki: pomnik w Sahryniu w zamian za pomnik w Ostrówkach. Tak nie może być. Polskiej wersji wydarzeń nie potwierdząją ukraińscy historycy. Jeśli interesy ukraińskie będą naruszane, będziemy ich bronić - mówi "Rz".
    Dr Leon Popek, historyk IPN, który w masakrze stracił wielu członków rodziny i dziś działa na rzecz jej upamiętnienia, podkreśla jednak, że mieszkańcy okolicznych ukraińskich wsi traktowali polskich archeologów i historyków z olbrzymią sympatią. Przynosili im na miejsce prac jedzenie i herbatę, pomagali w ustaleniu miejsc, w których leżą ciała.
    - W pewnym momencie przyjechał do nas gubernator obwodu wołyńskiego - opowiada Popek. - Gdy się dowiedział, że zginęła tam moja rodzina, rzekł: "Wybacz mi. Tak mi przykro". Potem powiedział, że jego stryja zastrzelili polscy partyzanci. Ja też poprosiłem go o wybaczenie. Objęliśmy się nad tymi mogiłami - dodał.

    Tatiana Serwetnyk, Piotr Zychowicz ("Rzeczpospolita", 13.08.2011)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz