poniedziałek, 14 stycznia 2013

Ukraińcy nie chcą żyć demokratycznie

 
Korespondencja z Kijowa. 
Chociaż część bardziej cywilizowanych dziennikarzy ukraińskich próbuje wytłumaczyć zwycięstwo neobanderowskiej opcji „Swoboda” w niedawnych wyborach parlamentarnych tym, iż głosując na neonazistów wyborcy ukraińscy głosowali na opcję skrajnie radykalną dlatego, że wierzą, iż tylko bojownicy „Swobody” potrafią dać sobie radę w walce z mafią doniecką przy władzy. Ale wszystko jest bardziej skomplikowane niż to próbują przedstawić media w Kijowie. 


Jednym z najlepszych znawców kuchni politycznej w Kijowie jest b. ambasador RP na Ukrainie i Rosji Jerzy Bahr, którego wypowiedzi na temat Ukrainy przytoczyła niedawno ukraińska agencja informacyjna „Obozriewatel” na podstawie wywiadu dyplomaty, udzielonym Radiu Polskiemu. Jerzy Bahr uważa, iż przyczyną tendencji autorytarnych na Ukrainie i w b. krajach ZSRR jest nie tylko ciężki spadek po komunizmie, ale głównie brak gotowości społeczeństwa żyć wg. standardów demokratycznych i europejskich. „Obozriewatel” przytacza zdanie Bahra, iż przejście od totalitaryzmu ku demokracji – to długi proces i błędem byłoby uważać, że od razu po rozpadzie ZSRR na jego terytorium zacznie panować liberalizm i demokracja. Demokracja będzie stabilna tylko wtedy, gdy społeczeństwo zechce żyć wg tych standardów na co dzień. Na Ukrainie dlatego ma się zmienić parę pokoleń, aby do tego doszło – uważa polski dyplomata. A teraz społeczeństwo ukraińskie jest nastawione do życia apatycznie i rozstrzyga głównie kwestie wyżycia w trudnych warunkach ekonomicznych, a nie kwestie przynależności ideologicznych – stwierdza Bahr. 
Szanując zdania polskiego znawcy spraw politycznych na Ukrainie - Bahra, nie we wszystkim się z nim zgadzam, jeśli chodzi o przyczyny radykalizacji nastrojów politycznych nad Dnieprem i Dniestrem. Tak, wpływy mentalności homo sovieticus są bardzo wielkie na całej Ukrainie. Naród, którzy na początku lat 90-tych XX wieku uwierzył w to, iż po oddzieleniu od Rosji – Ukraina zostanie nagle krajem miodem i mlekiem płynącym, bo przeciętny Ukrainiec wtedy uważał, iż jest taki biedny, bo karmi Moskali, Lachów i inne narody. Ale, gdy zobaczył w rzeczywistości, że inne narody dobrze sobie radzą i bez Ukrainy, a swoi rdzenni decydenci okradają ukochaną „neńkę” Ukrainę gorzej od wszystkich okupantów razem wziętych, to zaczęli szukać wyjście z sytuacji, organizując się naokoło spadkobierców OUN-UPA we Lwowie, Tarnopolu, Iwano-Frankowsku, Łucku i Równym. 
Do wzrostu tych nastrojów nenazistowskich na Ukrainie bardzo się przyczynili przede wszystkim dziennikarze pochodzące z Ukrainy Zachodniej, którzy zaczęli gloryfikować Stepana Banderę i Romana Szuchewycza tak bezczelnie i kłamliwie, jak to się nawet nie śniło dziennikarzom sowieckim. Postępowano wg. maksymy znanego propagandzisty hitlerowskiego Josepha Goebbelsa, iż kłamstwo staje się prawdą wtedy, gdy większość ludzie w to kłamstwo uwierzy. Media ukraińskie osiągnęły to szybko, bo gros społeczeństwa ukraińskiego uwierzyło, że krwawy Bandera – to żadem krwawy wódz lecz nieskazitelny bojownik o prawdę i niezależność Ukrainy. A OUN-UPA to zebranie czystych i wierzących w Boga rycerzy, którzy oddawali własne życie na ołtarzu ukraińskiej niepodległości. I nie przypadkowo, że na neonazistowską „Swobodę” głosowali w większości młodzi ludzie z wyższym wykształceniem. 

Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Za: Ks. Tadeusz
Isakowicz-Zaleski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz