środa, 10 lipca 2019

Anna Kamieńska: Poeta nieznany



Zygmunt Jan Rumel, 1941 r.




    Żołnierz nieznany - to symbol wszystkich poległych, którym oddajemy hołd w jednej bezimiennej mogile.
    Poeta nieznany - można by przez analogię zastosować to pojęcie do wielu młodych poetów, którzy zginęli na frontach, w obozach, w partyzantce drugiej wojny światowej i nie zdążyli się rozwinąć. Z pewnością było ich wielu. Więcej niż znamy z nazwiska. Wiele rękopisów po walizkach, po szufladach matek, żon i przyjaciół. Wiele papierów pożółkłych od czasu, zgniecionych od częstego odczytywania, zmiętych od łez i gorących warg. Po wojnie ogłoszono twórczość najwybitniejszych lub tych, którzy zdążyli napisać większą liczbę utworów. Lecz iluż pozostało bezimiennych i nieznanych, ile kartek z wierszami rozproszonych, spalonych, zagubionych. Pisali je nieraz na kolanie, przed akcją, w drodze, w lesie, na biwaku, na pryczy obozowej, w więzieniu. W słowach próbowali wyrazić niepokój, nadzieję, miłość i wiarę, smutek i młodzieńczy humor, sformułować sens cierpienia i ofiary.
    Poeci, którzy przeżyli i którym dane było dojrzewać poetycko i tworzyć już po kataklizmie wojny i okupacji, poeci tego pokolenia, które kładło się najobficiej na wszystkich polach walki, otwartych czy ukrytych - noszą w sobie świadomość przywileju życia i czasu danego do tworzenia. Przeżyli dzięki temu, że tamci zginęli. Jakże o nich, o tych poległych, nie pamiętać, jakże nie poczuwać się do solidarności z nimi wszystkimi, jakże nie usiłować ocalić od zapomnienia choćby Imię.
    Jeden z nich, poeta nieznany, przeczuwając, że zginie, marzył:
    może tylko jednym westchnieniem,
    może tylko zostanę imieniem.
    Przywróćmy mu to imię, poecie bez książki i bez mogiły. Niech nazywa się Zygmunt Rumel.

    Rodzice poety: matka - Janina z Tymińskich i ojciec - Władysław Rumel
    z synami: Zygmuntem Janem, Bronisławem i Stanisławem.
    Urodził się 22 lutego 1915 roku w Petersburgu jako syn Władysława Rumla i Janiny z Tymińskich, poetki pisującej pod pseudonimem Liliana. Ojciec był z wykształcenia rolnikiem. Jako oficer Wojska Polskiego odznaczony krzyżem Virtuti Militari otrzymał po odzyskaniu niepodległości osadę wojskową na Wołyniu w powiecie krzemienieckim pod Wiśniowcem. Tam właśnie - na wsi wołyńskiej upłynęło dzieciństwo Zygmunta Rumla. Stąd miłość do wołyńskiego krajobrazu, znajomość realiów życia ludu ukraińskiego, stąd motyw "dwóch matek": Polski i Ukrainy.
    Szkołą Zygmunta Rumla było słynne Liceum Krzemienieckie. Znakomita ta szkoła, nazywana Atenami Wołyńskimi, promieniowała kulturą na cały region. Uczniowie Liceum wydawali własne pismo - miesięcznik "Nasz Widnokrąg". Wychodziło też co dwa tygodnie "Życie Krzemienieckie". Dodatkiem do "Życia Krzemienieckiego" był miesięcznik "Droga Pracy", organ Zrzeszenia Byłych Wychowanków Liceum Krzemienieckiego. Przewodniczącym komitetu redakcyjnego "Drogi Pracy" był właśnie Zygmunt Rumel.
    Były to poważne czasopisma wykraczające poza sprawy szkolne. Podejmowały one socjologiczne i etnograficzne badania regionu krzemienieckiego, świadomości młodzieży wiejskiej, spółdzielczości, warunków rozwoju kultury na terenie Wołynia.
    Absolwenci Liceum Krzemienieckiego - Krzemieńczanie poznawali się z daleka. Łączyło ich przywiązanie do szkuły, do wybitnego grona pedagogicznego, do atmosfery głęboko humanistycznej i patriotycznej.
    Na sztandarze Liceum Krzemienieckiego wypisano słowa Juliusza Słowackiego, poety nierozerwalnie związanego z Krzemieńcem:

    I będę mocny
    Jak to co zdobędę
    I będę stworzon
    Jak rzecz
    Którą stworzę
    Silną więź szkolną zacieśniały i zajęcia sportowe, i teatr szkolny, w którym uczeń, Zygmunt Rumel, brał zawsze czynny udział, ze swoim pięknym, donośnym głosem i ujmującą powierzchownością, wreszcie wydawanie gazety szkolnej. Zygmunt Rumel był urodzonym społecznikiem i przywódcą. W każdej grupie zyskiwał sobie autorytet.Trudne i złożone problemy ekonomiczne i społeczne wsi wołyńskiej szczególnie przyciągały jego uwagę i jątrzyły społeczną wrażliwość.
    Już w latach szkolnych był działaczem społecznym, organizował kontakty uczniów Liceum Krzemienieckiego z młodzieżą licznych szkół filialnych - w Krzemieńcu, w Białokrynicy, w Smydze, w Michałówce.
    W tych latach szkolnych mieszkał na stancji w dworku należącym niegdyś do rodziny Juliusza Słowackiego, gdzie obecnie mieści się Muzeum Słowackiego. Tutaj wieczorami czytywał kolegom nowo napisane wiersze.
    Jak wspomina jeden z kolegów Zygmunta Rumla, w roku 1935 - jego roku maturalnym - młodzież wystawiła inscenizację powieści Zofii Żurakowskiej "Roman i dziewiętnastu". Rumlowi powierzono rolę Romana, młodego zapaleńca i społecznika, którą odegrał z wielkim przekonaniem.
    Wiersze Rumla pisane w latach szkolnych krążyły wśród kolegów, przepisywane i znane na pamięć. Rumel był poetą Krzemieńczan, ich głosem, ich bardem.
    Studia polonistyczne rozpoczął Rumel w Warszawie. Koło Krzemieńczan trzymało się tu nadal razem. Były jakieś wspólne wyprawy, na przykład pamiętna do dziś dla uczestników wycieczka do Lasek, jakiś wieczór tam pod gwiazdami ze śpiewaniem pieśni, które intonowała Krystyna Krahelska. Na drugi dzień w altanie - recytacje Zygmunta Rumla, z których zapamiętano strofę wiersza:

    Osiemnasty raz od tej pory
    rozwinęły się liście akacji,
    lecz daremnie okręty zbłąkane
    przyzywają utracony ląd.
    Zrzeszenie Byłych Wychowanków Liceum Krzemienieckiego związane było ściśle z postępowym ruchem młodzieży wiejskiej. Współpracowało ono z Wołyńskim Związkiem Młodzieży Wiejskiej. W kołach tego Związku skupiała się młodzież zarówno polska jak i ukraińska, a głównym założeniem ideowym było współżycie i równorzędność rangi kultury obu narodów.Zygmunt Rumel cały swój wolny czas, ferie świąteczne i wakacje w okresie studiów aż do roku 1939 - spędzał na Wołyniu. Bywał częstym gościem Uniwersytetu Ludowego w Różynie. Brał udział w zebraniach kół wiejskich, w konkursach czytelniczych, w wykładach i dyskusjach Uniwersytetu Ludowego. Pomagał przy redagowaniu pisma "Młoda Wieś - Mołode Seło". Wielu wychowanków Uniwersytetu Ludowego w Różynie, zarówno Polaków jak i Ukraińców, zaliczał do swoich serdecznych przyjaciół.
    Służbę wojskową odbył Rumel na dywizyjnym kursie podchorążych artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim. W roku 1939 brał udział w kampanii wrześniowej jako podporucznik artylerii.
    W czasie okupacji już od początku 1940 roku Zygmunt Rumel rozpoczął pracę konspiracyjną w Warszawie. Był kierownikiem punktu łączności i magazynu przy placu Narutowicza. Prowadził tam sklep z naczyniami kuchennymi, będący punktem dla organizującej się drukarni "ROCh" BCh, która po wielu perypetiach i trudnościach rozpoczęła pracę w lipcu 1940 roku.
    W lutym 1941 roku drukarnia ta zagrożona dekonspiracją została ewakuowana do magazynu w Alejach Jerozolimskich, następnie zmontowana przy ul. Rycerskiej, róg Piekarskiej. W tej ewakuacji drukarni brał udział Zygmunt Rumel. Takie jest tło powstania wiersza "Drukarnia".
    Na wieczorach poetyckich w domach przyjaciół odczytywał Rumel swoje nowe wiersze. Żona Zygmunta Rumla, pani Anna Rumlowa, opowiada:
    „Na jednym z wieczorów obecny tam poeta, Leopold Staff, podszedł do mnie i powiedział: "Niech pani chroni tego chłopca - to będzie wielki poeta".
    Lecz zgodnie z tym, co powiedział Kazimierzowi Wyce profesor Stanisław Pigoń na wieść o śmierci Baczyńskiego - my strzelamy zawsze do wrogów z brylantów.
    W jesieni 1941 roku - opowiada Kazimierz Banach - Rumel na zlecenie członka Komendy Głównej BCh wyjechał na Wołyń, aby zorientować się w tamtejszej sytuacji. W ciągu paru miesięcy nawiązał kontakty z działaczami Wołyńskiego Związku Młodzieży Wiejskiej, a przez nich ze środowiskami miejskimi i kolejarskimi. Ustalił też pierwsze przejścia przez ostro strzeżoną granicę na Bugu. Na podstawie jego sprawozdania kierownictwo "ROCh" i Komenda Główna BCh powzięły decyzję rozpoczęcia pracy konspiracyjnej na Wołyniu. W listopadzie 1941 roku - cytuję nadal relację Banacha - na Wołyń wyjeżdża kilkanaście osób. Zorganizowana została stała łączność między Centralą a Wołyniem, z głównymi punktami przerzutów w Chełmie. W pierwszych dniach stycznia 1943 roku we wsi Granatów pow. Horochów odbyło się spotkanie kierowników pracy ruchu ludowego na Wołyniu z udziałem Pełnomocnika Kierownictwa "ROCh" i BCh. Powołana została Komenda Okręgu VIII (Wołyń) i Komendy Obwodów. Komendantem Okręgu został właśnie Zygmunt Rumel. Rozpoczęła się intensywna praca. Polegała ona na organizowaniu i umacnianiu baz samoobrony, oddziałów partyzanckich, na gromadzeniu broni, żywności, wytyczaniu szlaków łączności i kolportażu. Docierano do ludności ukraińskiej, aby przeciwdziałać zbrodniom UPA, mordującej na spółkę z hitlerowcami Polaków i patriotów ukraińskich.
    W tym czasie Rumel zamieszkał wraz z żoną we wsi Wólka Sadowska w powiecie horochowskim. Wieś leżała nad jeziorem otoczonym lasami. Praca konspiracyjna zmuszała jednak do nieustannych wędrówek, przeważnie pieszych. Zdobycie roweru ułatwiło poruszanie się po rozległych obszarach działania.
    "Nasza pierwsza zima na Wołyniu 1942 roku - wspomina pani Anna Rumlowa - była wyjątkowo ostra. Jeszcze w marcu trzymały mrozy. Mieszkaliśmy w izbie, gdzie podłoga była z gliny, a trzy ściany szczytowe... Nocą po wygaśnięciu piecyka, tzw. kozy, izba przemieniała się w komnatę "królowej śniegu"... Odkrywałam wtedy w Zygmuncie wspaniałe poczucie humoru na co dzień i niezmąconą pogodę ducha, która nie opuszczała go w najbardziej dramatycznych momentach. Wstawał bardzo wcześnie, o piątej rano. Były to jedyne godziny przeznaczone na pisanie - oczywiście jeżeli mógł pozostać w domu."
    W okresie nasilonych mordów dokonywanych przez bandy UPA - wysłany jako emisariusz BCh zginął w nie ustalonych dotąd okolicznościach dnia 10 lipca 1943 roku. Podobno ciało Zygmunta Rumla (pseudonim Krzysztof Poręba), bestialsko posiekane, pochowano we wspólnej mogile z dwoma towarzyszami wyprawy.
    Żona czekała na jego powrót przez wiele lat, nim dowiedziała się o śmierci. Żywotność, energia, pogoda wewnętrzna Zygmunta Rumla sprawiły, że najbliżsi długo nie mogli uwierzyć w jego śmierć. Gdy zginął, miał lat 28.
    W jednym ze szkolnych wierszy pisał młody poeta:

    Nie będę o niczym myślał
    ani niczego żałował...
    ...jarzębinowy wisior
    smutek rumieńcem zachowa.A potem - potem gdzieś w rowie
    wargi przytulę do ziemi...
    ...wszystkie swe bóle wypowiem
    ...wrosnę zielonym korzeniem.
    Przeczucie śmierci lęgło się wcześnie w chłopcach tego pokolenia.Wiersze Zygmunta Rumla, które tak długo przeleżały w tece, przechowane przez matkę, żonę i przez przyjaciół, a wywiezione z Warszawy w czasie powstania przez matkę żony, Marię Wójcikiewicz, są wierszami młodego człowieka, poszukującego jeszcze swej drogi w poezji. Widać tu wpływy poetów ówczesnych: Leśmiana, Lechonia, Tuwima. Z dawnych poetów największy wpływ wywierał na Rumla Słowacki - może poprzez krzemienieckie koneksje.
    Widać jednak wyraźnie kierunek poszukiwań poetyckich. Najciekawsze zachowane wiersze czynią z Zygmunta Rumla jeszcze jednego, najmłodszego może poetę romantycznej "szkoły ukraińskiej" w poezji polskiej. Te właśnie wiersze wołyńsko-ukraińskie są językowo najbogatsze, gęste, a ich melodykę przebiegają wewnętrzne napięcia i energie słowne. Motywy kresowe i sarmackie nawiązują do tradycji romantycznych, ale przetworzone są śmiało i oryginalnie. Charakterystyczne jest głębokie wyczucie ludowości. Znowu mamy tu krajobraz stepowy, rzeki Dniepr i Bug. Obok tradycyjnej dumki pojawia się wiersz nawiązujący do staropolszczyzny. Znamienne jest marzenie o poemacie i próby poematowe o szerokiej, rozbudowanej frazie, współbrzmiącej z szerokością stepowego pejzażu.
    Marzenie o poemacie wiąże się niewątpliwie z wyraźną świadomością uczestnictwa w wielkiej historii. To poczucie historii skłania do przemyśleń swojego miejsca w dziejach i roli swojego pokolenia.
    Największą, choć nie dokończoną próbą eposu są urywki poematu "Rok 1863". Zygmunt Rumel jest jednym z łańcucha pokoleń Polaków walczących i ginących za wolność ojczyzny. Gdy pisze:

    Twój dziad w czerwonym polu
    szkarłatne kwiaty kładł
    - przypomina się znany wiersz "Do moich synków" Jerzego Żuławskiego. Gdy zaś pisze o bohaterach powstania stycznioŹwego - myślimy o poległym tak samo młodo uroczym poecie powstania styczniowego, Mieczysławie Romanowskim, który nucił:
    Co tam marzyć o kochaniu
    O bogdance, o róż rwaniu,
    Dla nas nie ma róż...
    A jednak w tej garści wierszy pozostałych po młodo poległym poecie jest też miejsce i na miłość, i na ludzkie smutki i radości. Jest w nich ciągle jeszcze ciepły ślad życia spieszącego się do wypełnienia swej misji, do działania, a jednocześnie do zaczerpnięcia swojej doli szczęścia, miłości i urody życia.Niechaj w tym wyborze wierszy, w tej małej książeczce, powstałej dzięki żonie i przyjaciołom poety, otrzyma swój pomniczek poeta nieznany, jeden z wielu, a przecież jedyny i niepowtarzalny - Zygmunt Rumel.


    Anna Kamieńska
    (wstęp do książki "Zygmunt Jan Rumel", LSW, Warszawa, 1975)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz