sobota, 26 marca 2016
Lulówka Węgierszczyzna, gmina Brany – kolonia polska.
Po napadzie Ukraińców 16 lipca 1943 r., podczas którego zginęło ponad 80 osób,
Ukrainiec Hryćko Babij przez 2 tygodnie ukrywał w zbożu rodzinę Łagoszów.
Z rodziny Markowskich uratowała się ciężko ranna 7-letnia Aleksandra, którą
przygarnęła ukraińska rodzina Wojtowiczów. „Po obmyciu i zajodynowaniu ran po-
łożyli mnie w komórce. Przeważnie pielęgnował mnie mężczyzna. Zmieniał opatrunki,
karmił, uczył po ukraińsku pacierza i żegnania się. Ponieważ byłam osłuchana z ję-
zykiem ukraińskim (Ukraińcy przychodzili do ojca), szybko zapominałam polskiej
mowy, a mówiłam po ukraińsku. Na moich opiekunów: »mamo« i »tato«. [...] Kiedy
wyzdrowiałam i zaczęłam wychodzić, moi opiekunowie mówili znajomym, że jestem
ich siostrzenicą. Po pewnym czasie »tato« przyprowadził znalezioną w lesie 17–
18-letnią dziewczynkę, która nie mogła chodzić. [...] Zanosząc jej jedzenie lub picie
zwracałam się do niej po ukraińsku, lecz ona bardzo się denerwowała i krzyczała.
Miała na imię Wacka. Znała moich rodziców [...] Ukraińska »mama« zabierała mnie
przeważnie do cerkwi. [...] Z ich córką Nastunią pasłam krowy”. Pod presją ziomków
(Wojtowiczom zaczęto grozić) Wojtowiczowa odwiozła dziewczynkę do zaprzyjaź-
nionej z Markowskimi polskiej rodziny Strutyńskich w sąsiednich Bużanach. „Sama,
płacząc, szybko wsiadła na wóz i zacięła konie batem. [...] Zaczęłam strasznie płakać
i krzyczeć: »Mamo ne kydaj mene«. Kobiety nie mogły mnie w żaden sposób uspokoić”.
Po powrocie okazało się, że mąż Wojtowiczowej został zabity.
W 1977 r. Aleksandra odnalazła Wojtowiczową i spotkała się z nią w Lulówce.
14-letnia Jolanta Sawicka, zraniona podczas ucieczki, przez kilka dni leżała nieprzytomna
w zbożu, po czym zdołała dotrzeć do znajomej ukraińskiej rodziny Jurija
Pawluka, podobnie jak jej dwie młodsze siostry, Alina i Krystyna – po dwóch dniach
ukrywania się w polu. „W tym momencie – wspomina Jolanta Dudkowska z d. Sawicka
– wyszła żona Pawluka i zaczęła lamentować i prosić, aby nie zostawać u nich.
Mówiła, że oni również zginą, jeśli będą pomagać Polakom. Dała mi kawałek chleba
i kwaśne mleko, opatrzyła rany [...] Chowaliśmy się w zbożu, spaliśmy w krzakach
malin. Wiedzieliśmy, że gdyby nas tu znaleziono, wtedy wszyscy zginęliby łącznie
z Pawlukiem”. Pawlukowie udzielili pomocy 21 Polakom. Dzięki nim grupa ta
ukrywała w Lulówce przez 3 tygodnie. Wiadomość o Polakach przechowujących się
u Pawluków dotarła, za pośrednictwem Ukraińców, do rodziny Sawickich w Horochowie,
którzy zorganizowali przetransportowanie ocalałych do miasta.
Jesienią 1943 r. została wymordowana wielodzietna rodzina Józefa Skawińskiego.
Przeżyła tylko ranna córka Wacława, lat 12, którą ocaliła Ukrainka i odwiozła – ukrywając
pod słomą – do Horochowa.
Źródło: W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 131–132; AW, II/2506, Relacja
Jolanty Dudkowskiej z d. Sawickiej, k. 5–6; AW, II/2789, Relacja Aleksandry Głowińskiej
z d. Markowskiej, k. 3–6.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz