Jak informowaliśmy wcześniej, Arkadiusz Karbowiak, wcześniej dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych, w swoim artykule nt. Birczy nazywał bojówkarzy UPA „partyzantami” i twierdził, że jej obrońcy dopuścili się zbrodni na upowcach. Jego tezy krytycznie skomentowali dr hab. Andrzej Zapałowski i przemyski działacz patriotyczny, Mirosław Majkowski. Ich zdaniem powielają one twierdzenia ukraińskich nacjonalistów, nie mają nic wspólnego z faktami, a służą jedynie zdezawuowaniu obrońców Birczy.
– Podczas ich [członków UPA – red.] ekshumacji i przeniesieniu na cmentarz w Pikulicach pod Przemyślem zespół ekshumacyjny niczego takiego nie stwierdził. Upowcy zginęli w walce. Teza o mordzie pojawiła się po ich ponownym pochówku i jest lansowana do dziś. Poza tym nacjonaliści naciskali, aby grób tych bandziorów znajdował się w Birczy na co nie zgodziły się (i słusznie ) władze Birczy wiedząc, że stanie się miejscem neobanderowskiego kultu. W stosunku do przedstawicieli władz Birczy próbowano zastraszania – napisał Majkowski na facebooku.
Głos w tej sprawie zabrał przedstawiciel władz Birczy Wojciech Bobowski, który tak jak pod koniec lat 90. XX w. jest dziś Przewodniczący Rady Gminy w Birczy. Sprawa zaczęła się w tamtych latach, gdy do Polski przyjechała z Kanady Anna Karwańska, żona jednego z dowódców UPA, który zginął w ataku ba Birczę. Postanowiła doprowadzić do pochówku męża i jego towarzyszy broni. Karwańska nie zwróciła się jednak w tej kwestii do władz lokalnych.
– Gdzieś w 1999 roku, pewnego dnia przyjechała do nas ekipa na czele z prof. Andrzejem Kolą z Torunia. Powiedzieli, że mają informacje, że w konkretnym miejscu mają znajdować się pochowane szczątki Ukraińców, którzy zginęli podczas III ataku na Birczę z 6/7 stycznia 1946 i będą robić odwierty sondażowe, żeby sprawdzić, czy coś znajdą – mówi w rozmowie z Kresami.pl Bobowski, który był wówczas przewodniczącym Rady Gminy w Birczy. Szybko okazało się, że szczątki rzeczywiście tam są. – Powiadomili nas, że będą je wykopywać. I stąd były naciski, żeby te szczątki pochować w Birczy – mówi.
Samorządowcy z Birczy nie wyrazili na to zgody. – Potem były sugestie, żeby te szczątki na razie przechować w takim niewielkim budynku na cmentarzu w Birczy, do czasu, gdy znajdzie się jakieś miejsce, żeby je pochować. Na to też nie było zgody – mówi Bobowski. – Uważaliśmy, że nie byłoby dobrze, gdyby na cmentarzu, na którym spoczywają polegli w obronie Birczy, spoczywali także banderowcy, którzy atakowali. A poza tym też dlatego, żeby uniknąć na przyszłość niepotrzebnych zatargów, manifestacji czy „pielgrzymek”. Uznaliśmy, że lepiej, żeby było spokojnie i żeby w tym miejscu nie zostali pochowani.
W takiej sytuacji, szczątki upowców zostały zabrane do Rzeszowa, a później pochowane na cmentarzu w Przemyślu-Pikulicach. Jak dodaje Bobowski, „naciski były na kierunku administracyjnym”, ze strony urzędu wojewódzkiego. Nie precyzuje, kto dokładnie za tym stał. Jednak ostatecznie, mimo tych nacisków, wzięto pod uwagę rację samorządowców z Birczy i „niczego nie zrobiono na siłę”. – Nikt nie wystąpił przeciwko nam. Nie wyraziliśmy zgody i ostatecznie zostało to uszanowane – mówi. Z kolei środowiska ukraińskie nie kontaktowały się w tej sprawie z przedstawicielami władz Birczy. Cała sprawa toczyła się dość szybko, w ciągu paru dni.
Bobowski przypomina, że w połowie lat 90. XX w. w Birczy odbyło się spotkanie z udziałem mieszkańców, lokalnego proboszcza i przedstawiciela Związku Ukraińców w Polsce. Pytano wówczas, czy gdyby zostały odnalezione szczątki Ukraińców, którzy zginęli w ataku na Birczę, to można byłoby je pochować w Birczy. Mieszkańcy generalnie byli przeciwni takiemu pomysłowi, choć wówczas nie było jeszcze nic konkretnego wiadomo na temat szczątków. Sprawę relacjonowała i opisywała wówczas „Gazeta Wyborcza”.
Samorządowiec zaznacza, że ani prof. Kola, ani nikt z jego zespołu nie formułował żadnych opinii o tym, że odnalezione szczątki noszą ślady rozstrzelania czy przeprowadzenia mordu. – Żadnych takich wniosków absolutnie nie było – mówi przewodniczący Rady Gminy w Birczy. Zaznacza, że nikt ze strony samorządowej nie został zaproszony do zespołu zajmującego się ekshumacją.
Dodał też, że według relacji mieszkańców Birczy pamiętających tamte wydarzenia, były to szczątki zabitych Ukraińców, którzy rankiem, 7 stycznia 1946 roku zostali zabrani z pola walki i pochowani. – Wysuwanie takich tez, że zostali pomordowani, „najlepiej” przez Polaków, jest dla mieszkańców Birczy absolutnie nieuprawnione. Podobnie jak twierdzenia, niepoparte żadnymi dowodami, że ówcześni Birczanie rabowali uchodźców z Cisowej i innych okolicznych miejscowości, obrażają mieszkańców.
Bobowski zapowiada, że samorząd Birczy będzie interweniował w tej sprawie i odniesie się do artykułu Arkadiusza Karbowiaka. Przypomina też, że dotąd nie otrzymano odpowiedzi ze strony MON i Kancelarii Prezydenta ws. usunięcia Birczy z tablicy przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Z tego powodu zostanie podjęta kolejna interwencja. – Nie możemy tej sprawy tak zostawić. Będziemy konsekwentni.
W latach 1999-2001 wicewojewodą podkarpackim był obecny Marszałek Sejmu, Marek Kuchciński. Według części źródeł, istotnie przyczynił się on do pochowania upowców, którzy zginęli w ataku na Birczę, na cmentarzu w Przemyślu-Pikulicach. Przypomnijmy, że w kontekście rozbiórki obiektu w Hruszowicach Kuchciński wystąpił przeciwko stawianiu nielegalnych pomników UPA. Jednak wcześniej, jako wicewojewoda podkarpacki nie podjął działań na rzecz rozwiązania tej sytuacji.
Kresy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz