Odsłonięcie tablicy pamiątkowej
poświęconej pamięci Profesorów Lwowskich w Instytucie Biofizyki i Biochemii PAN
w Warszawie
Lwowskie Wzgórza Wuleckie stały się
przed laty symbolem tragicznych losów polskiego Lwowa. W pierwszych dniach
niemieckiej okupacji Lwowa, kilka dni po zakończeniu 22 miesięcznej okupacji
sowieckiej, po aresztowaniach, deportacjach, mordzie katyńskim, po dokonanej
przez uciekających ze Lwowa sowietów hekatombie w lwowskich więzieniach
(Brygidki, Łąckiego, Zmarstynów), gdy wymordowano ok. 7 tys. więźniów, Polaków i
Ukraińców, kolejni okupanci oraz sprzymierzeni z nimi nacjonaliści ukraińscy w
mundurach niemieckich z batalionu „Nachtigall” dokonali bezprecedensowego aktu
terroru i bestialstwa: aresztowania i egzekucji grupy 25 wybitnych polskich
profesorów i członków ich rodzin oraz gości – w sumie 45 osób. W znękanym
sowiecką okupacją Lwowie, po pierwszym krwawym hitlerowskim pogromie lwowskich
Żydów, po skrytobójczych zabójstwach dokonywanych przez policję ukraińską na
zatrzymanych na ulicach młodych Polakach: studentach i uczniach, aresztowanie i
zabójstwo wybitnych lwowskich uczonych było kryminalnym wyrazem pogardy
okupantów dla zasad cywilizowanego świata i podbitego narodu.
Mimo, iż od tragedii na Wzgórzach
Wuleckich upłynęło już 67 lat, pamięć o zamordowanych przez hitlerowców i ich
ukraińskich sojuszników polskich profesorach wyższych uczelni Lwowa jest ciągle
żywa. Przypominają o niej pomniki i tablice pamiątkowe umieszczone w kilku
miastach polskich: Wrocławiu, Krakowie, Rzeszowie, Lublinie, także we Lwowie –
na miejscu tragedii – na Wulce i w lwowskiej Katedrze Łacińskiej, a od teraz
również w stolicy Polski – w Warszawie.
24 czerwca 2008 roku laureat nagrody
Nobla w dziedzinie medycyny z roku 1962, światowej sławy specjalista,
najsławniejszy obecnie biolog, równy Darwinowi, odkrywca podwójnej helisy DNA,
prof. James D. Watson w towarzystwie małżonki Elizabeth Watson uczcił polskich
profesorów i przeciął biało czerwoną wstęgę na kryształowej tablicy z nazwiskami
Profesorów Lwowskich, ufundowaną przez jego starszego kolegę, światowej sławy
polskiego naukowca, od prawie 60 lat pracującego w Stanach Zjednoczonych, prof.
Wacława Szybalskiego, urodzonego w 1921 roku we Lwowie, absolwenta VIII
Gimnazjum i Politechniki Lwowskiej.
Profesor Wacław Szybalski zawsze i
wszędzie kultywuje pamięć o Lwowie, swoim ukochanym, jedynym na świecie mieście
rodzinnym. Podczas wszystkich swoich oficjalnych wystąpień, przy każdej okazji
wspomina Lwów jako miasto, które nie tylko ukochał i ciągle pamięta, ale które
stało się początkiem jego drogi naukowej:
•
począwszy od domu rodzinnego – kamienicy rodziców przy ulicy św. Marka 2
(obecnie róg ul. Kobylańskiej i Iwana Franko), gdzie się urodził i wzrastał w
atmosferze miłości do Ojczyzny, szacunku dla jej obrońców, wśród spotkań z
przyjaciółmi rodziców - wybitnymi przedstawicielami nauki i kultury Lwowa:
profesorami: Antonim Cieszyńskim, Janem Czekanowskim, Rudolfem Weiglem,
Franciszkiem Groërem, Stanisławem Progulskim, Kazimierzem Bartlem, Henrykiem
Hilarowiczem, Romanem Longchamps de Bérier, doc. Jerzym Grzędzielskim i innymi
wymienionymi na tablicy. Z wymienionych powyżej uniknęli śmierci z rąk okupantów
i przeżyli wojnę tylko trzej profesorowie: Weigl, Czekanowski i pediatra rodziny
Szybalskich - Franciszek Groër (który jako jedyny z aresztowanych profesorów
cudem się uratował, podczas gdy pozostali zostali rozstrzelani).
•
poprzez lata szkoły powszechnej najpierw w szkole Kistryna, później św.
Józefa
•
nauki w sławnym VIII, przyrodniczym, matematyczno-fizycznym Gimnazjum im.
Kazimierza Wielkiego, wspaniale wyposażonym w specjalistyczne pracownie:
chemiczną, fizyczną, przyrodniczą, z wybitnymi nauczycielami, którzy rozbudzali
w uczniach pasję poznania praw przyrody, historii, literatury (historyk: doc.
Czesław Nanke, fizyk - Michał Halaunbrenner, chemik – Eugeniusz Turkiewicz,
polonista - Kazimierz Brończyk, matematycy: M.Gładysz i E.Śliwa), a byli często
również wykładowcami wyższych uczelniach Lwowa: Uniwersytetu i Politechniki,
•
poprzez studia chemiczne na Politechnice Lwowskiej rozpoczęte w 1939
roku, w trudnych czasach pierwszej okupacji sowieckiej, kontynuowane w latach
1942-44 na tzw. Technicznych Kursach Zawodowych (nazwanych przez Niemców
„Technische Fachkurse”), na które Niemcy przekształcili Politechnikę, z dyplomem
uzyskanym, a później, tuż po wojnie, nostryfikowanym na Politechnice Śląskiej w
Gliwicach – cały czas pod egidą lwowskich profesorów (prof. Sucharda, Joszt,
Jakób, Pilat, Stożek, Bartel, Leśniański, Kuczyński) według praktycznie
niezmienionego przedwojennego programu nauczania, prawie zawsze w języku
polskim.
W międzyczasie, jak wielu lwowskich
inteligentów i studentów pracował w Instytucie prof. Rudolfa Weigla, który stał
się podczas okupacji azylem dla lwowskiej inteligencji dzięki nieugiętej,
patriotycznej postawie profesora Weigla. Jako kierownik hodowli wszy miał pod
swoją pieczą grupę karmicieli złożoną z lwowskiej profesury: profesorów: Stefana
Banacha, Heleny i Seweryna Krzemieniewskich, Bronisława Knastra, Jerzego
Albrychta, Feliksa Barańskiego, Władysława Orlicza, Tadeusza Baranowskiego,
Stefana Krukowskie-go i in. Zadaniem młodego studenta było nie tylko
nadzorowanie hodowli wszy, ale także pilnowanie, by zacietrzewieni naukowymi
dysputami naukowcy nie przekarmili wszy, które, pozbawione samozachowawczego
instynktu, pękały od nadmiaru wypitej krwi.
Lipcowa tragedia jaka rozegrała się na
Wzgórzach Wuleckich, była dla Lwowian raną niezagojoną przez wszystkie powojenne
lata. Komunistyczna cenzura nałożona na wszystko, co było związane ze Lwowem
spowodowała, że także ta tragiczna karta polskiej historii i nauki pozostawała
dla polskiego społeczeństwa prawie nieznana. Lwowska kadra naukowa,
ekspatriowana po zakończeniu wojny na zachód: do Gliwic, Wrocławia, Krakowa,
Gdańska starała się o przywrócenie pamięci o zamordowanych kolegach. W 1964 roku
staraniem pochodzących ze Lwowa naukowców odsłonięto przed Politechniką we
Wrocławiu pomnik poświęcony zamordowanym. I choć enigmatyczny napis na pomniku
„Nasz los przestrogą” był jasny tylko dla wtajemniczonych, choć był to dla
swoistego kamuflażu tylko „pomnik poległych w walce z faszyzmem uczonych
polskich”, to nieocenzurowane przez władze przemówienie prof. Stanisława
Kulczyńskiego, Lwowianina, ówczesnego wiceprzewodniczącego Rady Państwa, byłego
przedwojennego rektora Uniwersytetu Jana Kazimierza, który w latach: 1945- 1949
był rektorem Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej, nie pozostawiało
wątpliwości.
Prof. Kulczyński powiedział wówczas
m.in.:
[...] Pomnik poległych w walce z
faszyzmem uczonych polskich, który odsłaniamy, jest również cieniem. Jest on
wizją artystyczną sceny -jednej z wielu tysięcy, jakie rozegrały się pod
ścianami śmierci w okupowanej Polsce i daleko na wschód, aż po pola Stalingradu
i blisko na zachód aż po nasze, grunwaldzkim zwane, pole we Wrocławiu, gdzie
wbity został sztandar zwycięstwa.
Pomnik nasz jest wizją sceny, jaka
rozegrała się 4 lipca 1941 roku pod ścianą śmierci w piaskowni na Wulce we
Lwowie. Jakkolwiek odległa jest ta chwila, pamiętam imiona i widzę oblicza
kolegów moich i przyjaciół, którzy stanęli pod ścianą śmierci w piaskowni
lwowskiej.
Pamiętam słowa i myśli, które łączyły
mnie z nimi w jedno z najżywotniejszych środowisk naukowych w Polsce. Poznaję
ich twarze i słyszę ich krzyk.
Imieniem tych ludzi otwierałem 18 lat
temu Uniwersytet i Politechnikę we Wrocławiu. Miałem ich mandat. Byłem jednym z
nich.
Widzę, jak osuwa się na kolana i wali w
rów
ostatni rektor lwowski Roman Longchamps
i jego trzech synów,
dziekan Ostrowski i jego żona,
dziekan Rencki
i chirurg Dobrzaniecki
i internista Grek i jego żona
i osiemdziesięcioletni Sołowij i jego
wnuk Mięsowicz
i pediatria Progulski i jego syn,
stomatolog Cieszyński
i rektor Sieradzki
i dziekan Nowicki i jego syn
i położnik Mączewski
i Henryk Hilarowicz
i okulista Grzędzielski
i ksiądz Komornicki
i Stanisław Ruff i jego żona i syn
i Boy-Żeleński
i Edward Hamerski
i matematyk Ruziewicz
i ekonomista Korowicz
i Kazimierz Bartel
i matematyk Łomnicki
i Kasper Weigel i jego syn
i Włodzimierz Stożek i dwóch jego synów
i profesor Krukowski
i Kazimierz Vetulani,
Roman Witkiewicz
i Stanisław Pilat.
Nie pozostał po tych ludziach ani ślad
ani grób. Ostał się cień.
Patrzcie i odkryjcie głowy - zobaczycie
za chwilę ich cień - na tle jasnych murów zbudowanej polskimi rękoma
Politechniki. [...]
Po zrzuceniu przez Polaków okowów
komunizmu, środowiska Lwowian rozsianych po Polsce i całym świecie starały się
dać materialne świadectwo pamięci o zamordowanych Profesorach Lwowskich. Tablice
pamiątkowe umieszczono w kościołach we Wrocławiu, Krakowie, Lublinie, Rzeszowie,
a także w katedrze lwowskiej.
Na miejscu kaźni rodzinom zamordowanych
udało się ominąć przeszkody stawiane przez obecne władze Lwowa i postawić
skromny pomnik z krzyżem i dwujęzyczną tablicą z nazwiskami zamordowanych.
24 czerwca 2008 r. w uroczystości
warszawskiej wzięli udział przedstawiciele rodzin Profesorów zamieszkali w
Warszawie: syn i wnuk docenta Jerzego Grzędzielskiego, córka prof. Edwarda
Hamerskiego, wnuk i prawnuk prof. Stanisława Progulskiego. Przybyli także
przedstawiciele stołecznego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów
Południowo-Wschodnich z jego przewodniczącym, Ryszardem Orzechowskim, Janusz
Wasylkowski, dyrektor i wydawca Rocznika Lwowskiego, Lwowianie z rodzinami (syn
prof. PLw i UJK Sylwestra Rubinowicza, syn inicjatora budowy wrocławskiego
pomnika, prof. UJK Henryka Mierzeckiego) a także naukowcy i studenci zgromadzeni
na powitaniu Profesora J. D. Watsona i jego żony Elżbiety Watson w IBB (ul.
Pawińskiego 5A) i w Instytucie Biocybernetyki (ul. Trojdena) PAN.
Po odsłonięciu tablicy Lwowskich
Profesorów przez najsłynniejszego obecnie amerykańskiego profesora – biologa,
J.D. Watsona, krótkie przemówienie wygłosił Fundator, prof. Wacław Szybalski. Na
jego wniosek zebrani uczcili pamięć o zamordowanych minutą ciszy, po czym głos
zabrał Stanisław Kosiedowski, inżynier informatyk, który w latach 1973-76
studiował na Politechnice we Lwowie, mieszkał w akademiku na Wzgórzach
Wuleckich, skąd codziennie przemierzał szlak obok miejsca kaźni, gdzie stał
wówczas betonowy, nigdy niedokończony pomnik Profesorów, usunięty przez lokalne
władze ukraińskie. Prowadzi on od 8 lat jedną z pierwszych i najbardziej
obszernych stron internetowych o Lwowie (www.lwow.eu), zaś artykuł o Profesorach
był jednym z pierwszych, które na niej zamieścił. Z przygotowanych przez niego
kilkustronicowych broszur w językach polskim i angielskim przybyli na
uroczystość mieli możliwość zapoznania się z okolicznościami lwowskiej tragedii
z lipca 1941 roku.
Po tej kameralnej uroczystości Lwowiacy
zostali zaproszeni na skromny poczęstunek, gdzie była okazja do rozmów i
wspomnień. Tablica wykonana przez artystę plastyka Krzysztofa Kujawskiego była
zaprojektowana i ufundowana przez Prof. Wacława Szybalskiego z ogromną pomocą i
wysiłkiem profesorów: Włodzimierza Zagórskiego-Ostoi, Piotra Zielenkiewicza,
Mirosławy Włodarczyk, Małgorzaty Łobockiej i in.
Szlachetna inicjatywa prof. Wacława
Szybalskiego, by także w stolicy Polski – Warszawie, w Instytucie Biofizyki i
Biochemii Polskiej Akademii Nauk przy ul. Pawińskiego 5A, Kampus Ochota, w
miejscu wielu zjazdów międzynarodowych, odwiedzanym przez polskich i
zagranicznych naukowców, umieścić piękną, ogromną, kryształową, podświetlaną
tablicę z nazwiskami Profesorów Lwowskich i dwujęzyczną: polską i angielską
inskrypcją, jest wyrazem miłości do Polski i rodzinnego Lwowa, jest
uzewnętrznieniem patriotyzmu tego wybitnego przedstawiciela pokolenia „Kolumbów
– rocznik dwudziesty”.
Stanisław Kosiedowski
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz