Korespondencja z Kijowa.
Większość ukraińskich dziennikarzy probanderowskich nie zaprzestaje pisać laurek polityczno-historycznych pod adresem neobanderowców z partii „Swoboda”, którzy weszli do parlamentu nowej kadencji. Zdaniem tych dziennikarzy, w większości absolwentów ukraińskich uniwersytetów, elektorat atamana Oleha Tiahnyboka i jego bojowników neonazistowskich – to inteligencja ukraińska z wyższym wykształceniem. Kto na kogo głosuje – ten widzi wspólne cechy w obiekcie wsparcia. Z tego wynika, iż inteligencja ukraińska ma w sobie zatajone cechy neonazistowskie, które się ujawniły podczas głosowania 28 października br.
Przecież głosowanie w społeczeństwie demokratycznym, to przede wszystkim akt odpowiedzialności polityczno-społecznej. I jeśli inteligencja ukraińska uważa siebie za bardziej europejską niż w Paryżu lub Londynie, to trudno wtedy zrozumieć dlaczego ma poglądy skrajnie nacjonalistyczne i ksenofobiczne. Czy to łuki w wykształceniu, czy brak prawdziwej inteligencji? Bo gros tzw. inteligencji pochodzi z wiosek kołchozowych, które otrzymały edukację dzięki tzw. kwotom robotniczo-chłopskim jeszcze w okresie ZSRR. A ci najbardziej europejscy wyborcy z pokolenia, które się urodziło w okresie niepodległej Ukrainy, otrzymali edukację na komercyjnej taśmie oświatowej, która raczej wyciska ze studentów pieniądze rodziców niż daje wiedzę.
Ukraiński publicysta Dmytro Korotkow na swoim blogu próbuje zrozumieć elektorat neobanderowskiej „Swobody”. Przytaczając hasła spadkobiercy OUN-UPA Oleha Tiahnyboka z 2004 roka, w których lider nacjonalistów nawoływał, aby zabijać Polaków, Rosjan i Żydów – Korotkow zauważa, iż potem Tiahnybok nigdy nie sprostował tych bojowych haseł „Swobody”, chociaż nie głosił ich już publicznie. Teraz także od neobanderowców nie usłyszy się żadnego słowa żalu za rzezie dokonane na Polakach podczas II wojny światowej przez OUN-UPA.
Paradoks, iż mała część elektoratu „Swobody” tłumaczyła, że głosowała na neobanderowców, bo tamci nigdy nie zdobędą władzy na Ukrainie – stwierdza ukraiński niezależny publicysta.
Ale rozwój wydarzeń w Kijowie, który coraz bardziej pogrąża się w kryzysie finansowo-gospodarczym świadczy raczej o słabości reżimu prezydenta Wiktora Janukowycza niż o jego sile – dlatego trudno wykluczyć, iż w najbliższej przyszłości neobanderowcy nie potrafią zagarnąć władzę na całej Ukrainie.
Zaniepokojenie z tego powodu wyrażają władze w Moskwie, ale Warszawa nie widzi w tym żadnych zagrożeń.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Za: Ks. Tadeusz
Isakowicz-Zaleski
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz